Jak to zwykle bywa rybki nie współpracowały wczoraj, były bardzo wybredne :P
Te złowione nie były "konsumpcyjne" więc wracały do wody nadal rosnąć, a ich łowca do
maksimum wykołysany i przyjemnie zmęczony wrócił do domu zadowolony :)
Przez sześć godzin kilkukrotnie odbierałem telefon od kolegów z pytaniem,
czy jeszcze nie wypadłem do wody, czy może już zaliczyłem kąpiel na takiej fali,
lub czy żyję, a że jestem "twardzielem" i mam wyobraźnię, wszystko przebiegało bezpiecznie.
W sobotę następny wypad, tym razem z kumplem :)
Dobrej nocy i słonecznego poranka :))