31 październik 2015r, siedzę samotnie w pokoju, wpatruje się bezsensownie w monitor laptopa i myśle co robić, jego nie ma obok, pojechał zostawiając mnie samą, z jednej strony myślałam " jedź, odpoczne od Ciebie, pobędę sama, zrobie coś dla siebie " i od tej pory nie mogę znajść sobie miejsca, nic mnie nie cieszy, ani mnie nie bawi, w pokoju pusto, nikt nie chodzi nikt nic nie mówi, nikt obok mnie nie leży " przecież to tylko jeden dzień, jutro po południu będę go miała spowrotem" tylko przekształciło się w aż , ten dzień nie mogę zaliczyć do udanych ponieważ go nie ma, nie mam kogo opieprzyć, nie mam kogo walnąć, nie mam kogo przytulić, nie mam do kogo mówić, nie mam się z kim podrażnić, nie mam komu mówić o swoich marzeniach, nie widzimy sie dokładnie 11h i pare minut a ja wariuje, ten pokój już nie jest taki piękny jak był, nic mnie w nim nie cieszy, ponieważ go nie ma. On jest całym moim światem, ostatnio płakałam w jego ramionach i było mi dobrze, przez ostatnie dwie noce śniło mi się że wybrał inną, odszedł zostawiając mnie samą bez przyszłości bez szczęścia bez miłości, powiedziałam mu to dziś rano jak się obudziliśmy, on mnie mocno przytulił i powiedział " głuptasie nigdy Cię nie zostawie, a tym bardziej zdradzę" cieszyłam się że tak powiedział i że to był tylko głupi sen. Zakochałam się w facecie którego kompletnie nie znałam, wiedziałam o nim parę rzeczy, poprosił mnie o chodzenie w 5 dniu znajomości, zgodziłam się mimo że nie wiedziałam co się będzie działo, a on pokazał mi miłość z tej prawdziwej strony, zamieszkaliśmy razem bardzo szybko bo po około 8 miesiącach bycia razem, w październiku minął rok jak mieszkamy razem, a 20 miesięcy jak jesteśmy razem, to szaleństwo, ale ja mam ochotę uciec z nim daleko, kocham go tak mocno jak jeszcze nigdy nikogo, za 4 miesiące wybije nam dwa lata, pięknego związku, nie chciałabym nigdy tego stracić, a to że zamieszkaliśmy razem to było czyste szaleństwo, ale teraz wiem że jakby cofnąć czas zrobiłabym dokładnie tak samo bez zastanowienia, nigdy mu się nie odwdzięcze za to, że pokochał mnie taką jaka jestem, a uwierzcie jestem paskudna naprawdę, mam okropny charakter i ciężko ze mną wytrzymać, ale on daje radę i naprawdę boje się tego że on kiedyś nie wytrzyma i wybuchnie, a wtedy ja zapłaczę się na śmierć, bo bez niego nie umiałabym żyć normalnie, bo skoro ja przez kilkanaście godzin nie daje sobie bez niego rady, to nie wiem co by było, gdyby odszedł na zawsze. KOCHAM CIĘ MACIUŚ, WIEM ŻE BĘDZIESZ TO CZYTAŁ, nie mogę się doczekać aż jutro wrócisz i znów się do mnie przytulisz, dobranoc ;*