Leżała nieprzytomna na sprężystym łóżku okryta białą kołdrą. Maszyna pomagała jej w oddychaniu. Prawie się nie ruszała, jedynie można było zauważyć z ledwością podnoszącą się i opadającą klatkę piersiową. Lekarze niewiele mówili o stanie zdrowia Magdy. Z każdą sekundą było coraz gorzej, dostawała coraz mniejsze szanse na przeżycie. Samochód uderzył w nią z prędkością 90km/h. Miała niesamowite szczęście, że w ogóle przeżyła uderzenie. Złamane zostały obie kończyny dolne, przeprowadzono już dwie operacja a lekarz prowadzący począł zastanawiać się nad kolejną, poważnie uszkodzone zostały kręgi w części lędźwiowej kręgosłupa, czego wynikiem mogą być problemy z chodzeniem w przyszłości o ile Magda przeżyje, wątroba w sześćdziesięciu procentach zmiażdżona, rozległy uraz czaszki. Do tej pory wykryto tyle, a nie było możliwości na przeprowadzenie niektórych badań.
Przy łóżku na zielonych, plastikowych krzesłach siedzieli rodzice Magdaleny. Kacper trzymał dłonie zapłakanej i roztrzęsionej Julii, która wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się wydarzyło. Po drugiej stronie łóżka stał Marcin i tempo wpatrywał się w spokojną twarz swojej siostry. Nie mógł sobie wybaczyć, że nie dopilnował młodszej siostry, bowiem opiekuństwo leżało w jego instynkcie z racji wieku nad rodzeństwem. W pomieszczeniu panowała cisza przerywana jedynie dźwiękami wydawanymi przez aparaturę.
- To niemożliwe! Nie moja córka! krzyknęła Julia wyszarpując się tym samy z mocnego uścisku męża. Poderwała się z krzesła i rzuciła na niczym nieświadomą Magdalenę. Rozłożyła ręce tak jakby chciała pokazać, że ochroni ja przed całym światem. Rozpacz, lament i smutek rozdzierały powoli jej duszę. Po chwili wstał Kacper z trudem odciągając Julię od córki.
- Kochanie wyjdźmy na powietrze. Musisz poczuć się lepiej powiedział spokojnie mężczyzna i objął kobietę w talii.
- Jestem beznadziejną matką.
- Nieprawda jesteś fantastyczną matką do rozmowy wtrącił się Marcin po prostu tak musiało być. To było przeznaczenie my nic na to nie poradzimy. Kocham cie całym sercem i Magda także, obiecuję ci mamo, że wszystko będzie dobrze.
- Nie bądź obłudny& - prychnęła Julia patrząc prosto w zielone tęczówki Marcina, po czym wyszła z sali. Kacper nie zastanawiając się długo również wyszedł zostawiając syna samego z nieświadomą swego cierpienia córką.
Mężczyzna usiadł ciężko na plastikowym krzesełku usilnie przyglądając się spokojnej twarzy siostry. Nieśmiało chwycił jej dłoń, była lodowato zimna. Dotyk jej gładkiej skóry przyprawił Marcina o gęsią skórkę.
- Dlaczego wybiegłaś na tą cholerną ulicę? Co cię do tego skłoniło? rozpaczliwy głos bruneta odbijał się od białych zadrapanych ścian.
Po chwili Marcin usłyszał szybki tupot kroków, odwrócił głowę a po chwili do pomieszczenia wbiegł zdyszany blondyn o błękitnych oczach i obfitującą potem i łzami twarzą. Gdy spojrzał na łóżko gwałtownie zatrzymał się, niezdarnie przetarł oczy a potem czoło.
- Nie wierzę szepnął.
- Mogę wiedzieć, kim jesteś i co tu robisz? Marcin wstał z krzesła i spojrzał z góry na chłopaka, który wciąż dyszał a jego oczy powolnie napełniały się kryształowymi łzami.
- Nazywam się Adam Nowajczyk i jestem przyjacielem Madzi&
- To ty& - przerwał mu Marcin. Nie jestem pewien czy Magda chciałaby abyś tutaj był. Śmiem twierdzić, że nie darzy cię zbytnią sympatią&
Nagle pomieszczenie przepełnił jeden wielki zgrzyt, dźwięk wydobywał się z aparatury stojącej obok miękkiego łóżka. Linia życia urwała się.
- Lekarza! Szybko lekarza coś się dzieje! Marcin wybiegł na korytarz i krzyczał na całe gardło. Niech ktoś jej pomoże!
W tym samym czasie Adam ujął dłoń Magdy i rzucił się przed łóżkiem na kolana.
- Nie opuszczaj mnie proszę& - szeptał i muskał ustami jej delikatną dłoń a łzy spływały mu po bladych policzkach....