gówno.

do dupy z tym wszystkim.
człowiek żyje z przeświadczeniem, że jest szczęśliwy i w ogóle jest gitesss, a potem sobie uświadamia, że jednak jest dziwnie smutno. 
tylko wbijasz sobie w łeb że not a big deal, i przed siebie, no i serio jest zajebiście.... hfhwjkedrhjksghfw no tak jakby. (?)

INACZEJ, o.

bo czy ja przespałam kawałek swojego życia? rok?

budzę się i ogarniam temat, że tak serio to wszyscy wszystkich gówno obchodzą.
wszyscy ludzie to ostatnio jebani egoiści, którzy nie dość że nic nie zrobią bezinteresownie, to jeszcze jak sie nie mówi o nich samych, nudzą się od razu. 
a mówisz rzeczy normalniejsze niż ten cały rok temu O_O no nie jest tak? żałosne.

no chyba że się z nimi napijesz. 

do tego nie znam żadnej z osób, które kiedyś tak niby znałam wszerz i w poprzek. ocb?

zakłamane skurwysyny.
dziwnie tak nie ufać nikomu, jak 007.
 

tak wgl to nienawidzę tej tamtej rodziny. nawet żyjąc dla siebie niszczą życie mnie bosheeee. boże po co ja ich poznałam. kwintesencja zakłamania. DZIĘKI ZA ZAPROSZENIE DO ZNAJOMYCH, DZIFKO.

ah, i melanże 29/30.06 Piotrkowska, 1/2.07 Piąte Piętro - dzięki za chorobę, ludzie, wypluwam płuca i wgl (to juz przez ciebie May) ale lof forever :333
nocne śpiewanie various manx z gitarą w przejściu podziemnym, piwo za zeta i dyktator zawsze spoko. !

a teraz bez odbioru, Lubiąż.

najlepszy prawie-tydzień całego roku, musi nim być znów. <3
tylko.... no, smutno. brakuje kogoś, kto powinien być.
ahhh sentymentalizm.

blurred lines i do przodu!