szepty wczorajszego dnia nie chcą mnie zostawić w spokoju.
zdania wyrwane z kontekstu krążą mi po głowie.
Błąkam się pomiędzy marzeniami a rzeczywistością szukając celu, którego nie ma. Coraz boleśniej odczuwam bezcelowość swojego życia, bezsens jest tak widoczny a mimo wszystko staram się go nie zauważyć, mimo wszystko, z uporem maniaka, brnę do przodu popadając ze skrajności w skrajność. Jaki sens jest w tym wszystkim? Odpowiedź jest prosta tylko nie chcę jej zauważyć, mimo że ta nachalnie rzuca mi się w oczy. Proste dopowiedzi są zbyt trudne. Paradoks? Być może... Staram się nie zwracać na nie uwagi. O wiele bardziej wolę doszukiwać się skomplikowanych rozwiązań banalnych rzeczy, bo są o wiele bardziej znośniejsze niż prawda, mimo że te fikcyjne rozwiązania niekiedy dotykają świata, który nie ma prawa egzystować, a mimo wszystko istnieje w mojej głowie. W sercu?
i know it's already over, already over now...