Wiem, że było, ale nie mam czego już dodawać..
Umieram z tym kolanem. Boję się jutrzejszego startu, że przypadkiem nie dam rady i się po prostu ośmieszę przed samą sobą.
KOLJENY weekend do dupy, znowu zawody. Nie nadąrzam już..
Ostatnio dużo się pozmieniało, dużo się zmienia i pewnie jeszcze wiele się zmini.
Nie jestem tylko pewna, czy jestem gotowa na te zmiany.
Chciałabym, żeby wyszło. Żeby choć raz poszło po mojej myśli,
żeby tym razem to nie było chwilowe,
by nie było sztuczne i wymuszane,
żeby było po prostu szczere.
Błagam, niech się uda..