Takim optymistycznym akcentem zaczynam fbl.
w Sobote byla 18 Dawida.
Ja musialam sie zmyc o 22:30 :/
no ale coz. warto bylo byc tam chociaz te 4 godziny.
Wspomnienie moich i Cinka wyglupow z nozami stolowymi, grania na gitarce Czikena, flakow na talerzu(torcik?), Aski wywalajacej sie po nieudanej probie kopniecia w worek treningowy i Dumla po otrzymaniu ode mnie soczystego liscia, beda przywracaly usmiech na mojej twarzy chyba do konca zycia.
*Na zdjeciu wszyscy mowia SEEEEX.
**Na zdjeciu ja w prawym, gornym rogu.
***Na zdjeciu brakuje Czikena. I Cinka chyba.
:D