nienawiść do samej siebie niszczy mnie coraz bardziej i bardziej
z odbrzydzeniem patrzę na swoję blizny
a po chwili tworzę nowe
hipokryzja
mam dość sytuacji w domu
mam dość samej siebie
jestem okropna
tym razem to ja będę ciągnąć Ciebie w dół, wiem to
jako zlepek wad i okropności
jako bezwartościowa góra tłuszczu
powinnam wyparować, zniknąć
ból fizyczny nie tłumi już psychicznego tak jak kiedyś
a jutro przyjdzie mi założyć sukienkę na ramiączkach
wszystkie blizny będą na wierzchu
może jednak przykryję je marynarką
rzygam już wymownymi spojrzeniami i szeptami na mój temat
nie mam siły
nie mam już jebanej siły
już nawet nie łudzę się, że kolejny rok będzie lepszy od poprzedniego
zmienia się tylko liczba
rzeczywistość jest wciąż taka sama
zawaliłam dzisiejszy dzień pierdoloną paczką czekoladowych draży
jestem beznadziejna
za grosz we mnie samozaparcia i kontroli
pewnie jak ktoś podrzuciłby mi pod nos McZestaw powiększony, to zjadłabym go bez wahania
pierdolona świnia