ehhh wszystko sie piep.szy.... poza tym ze czuje sie jak alkoholik po odwyku na widok butelki wodki to jest wszystko w porzadku... ta najwazniejsza w moim zyciu osoba ma niewiadomo jakie wyrzuty niewiadomo po co  i niewiadomo co sie stalo ze nagle napisal....  w sumie mam sie od niego odczepic co proste nie bedzie nie bylo i nie jest.. ale jesli teraz nie skoncze z nalogiem jakim on jest to moze juz nie byc za ciekawie,,, to wszystko mnie przytlacza... cale moe doswiadczenie... nigdy nie mam tyle odwagi zeby zajac sie wlasnymi problemami... chce zniknac chociaz na chwile... tak zeby on zobaczyl co ja naprawde czuje... ale to est niemozliwe... ten swiat tak nie dziala... mam dosc tych wszystkich falszywych pocalonkow klamstw i przymusowego dazenia do szczescia... odsunelam sie w cien bo chce aby on byl szczesliwy... nie moge przebywac w jego otoczenieu bo to zadaje taki bol w srodku akby przejechal mnie czolg poznie pobil mistrz bokserski. nastepnie wlali do mnie zracy kwas a na sam koniec wbili w serce noz taki zardzewialy z zabkowanym ostrzem... chcialabym zeby on choc raz mogl czytac mi w myslach,... zrozumialby wszystko w kilka sekund... i nie wiem czy by to cos zmienilo ale chociaz by wiedzial... wiedzialby co naprawde czuje... ajj ten swiat jest pokrecony i to bardzo.... zycie jest ak matematyka - jak idzie zbyt latwo to napewno robisz cos zle... chcialabym taki przewodnik po kazdej kolejnej sekundzie mojego zycia... aby juz niczego nie zniszczyc, nikogo nie zranic, nie zawiesc.... ehhhhh... :(