siabada

No siemano, la vida loca. :D

Wróciłam. 4 tygodnie w Londynie, 6 na świadectwo i wolny przyszły maj, podczas gdy inni będą zapierdzielać, idalnie. xD

Nie żałuję, że tam pojechałam. Urwaly się kontakty, które powinny zostać urwane dużo wcześniej i zacieśniły się inne, także jest super. :D

Minęło bardzo szybko, wcale nie chciało mi się wracać. Mogłabym jeszcze posiedzieć gdybym nie musiała podupczać do hotelu, wstawać przed 5, nudzić się w holidayu, a potem wracać tyyyle czasu.

Kiedy tam przyjechałam i zobaczyłam naszą bicze, to już wiedziałam, że może nie być ciekawie. Jak przyjechaliśmy to się nas pytała czy musimy myć włosy codzinnie, tak kurwa muszę, Kinga też i chuj z tym, że "... is very expensive". I tak już jej robilam łaskę nie susząc włosów. Wczoraj taka wkurwiona wali nam w drzwi i mówi, że przeciez nie suszymy włosów, tak suko, umyję włosy koło 10 i do 3 bedę mieć suche, skloro zazwyczaj myjąc koło 9 o 5 mam wilgotne. Beka jak rzeka. 

Tosty. Tosty. Tosty znów i once again. KIEŁBA Z RYZEM. Koniec. To będę wspominać do końca życia. 

W dniu przyjazdu myślałam, że tam nie wytrzymam 4 tygodni, dziś nie chciało mi się wracać. 

Po dwóch dniach tam wiedziałam już, że będzie zajebiście. 

Ciśniemy, rzniemy i nakurwiamy. Healthy diet. Od jutra. Tak. Codziennie ciastka, chipsy, a jak nie jemy w domu, albo w weekendy to pizza z Harrow albo McD nawet dwa razy dziennie. Owoce to jadłam tylko w hotelu, bo mieli zajebiste sałatki. NalAśniki F.były genialne, oczywiście z syropem klonowym, także zdrowo bardzo + ftyrki na lunch, tudzież pizza lub inne zazwyczaj dobre rzeczy. XD

W hotelu zazwyczaj nuuudno, chociaż jak się zepsuła winda, a my miałyśmy zrobić floor check to padałyśmy na ryj. 

Ludzie zajebiści, sle prawie każdy mnie tam czymś wkurwił. xD Jak nie wymyślali nam jakieś głupie zajęcia to znów drugi pierdolił bez sensu. Do dziś myślałam, że J. mnie niczym nie wkurwił. No tak, w hotelu nie, ale jak zobaczyłam to zdjęcie i, że kibicował niemcom to nawet jak sobie przypomnę ten słodki uśmiech nie sprawiają, że mu wybaczę takie coś. XD On jedyny nie wymyślał mi nowych zajęć, jak poszłam z nim na konferencje to sobie tylko siedziałam, a on wszysto robił.

S i I to mnie tak niemiłosiernie denerwowali. Z pierwszego i z drugiego była bania. Z pierwszego śmiałam się jak go tylko zobaczyłam, z drugiego jak tak pierdolił bez sensu, chociaż po pewnym czasie to się wkurwiające zrobiło.

Hello Darling. How are you? mi będzie bardzo brakować, ale tylko od F., bo to było takie szczere i zawsze się cieszył jak nas widział.

Ogólnie praktyki i hotel spoko. Make your time busy, we are family, have fun to chyba trzy kluczowe założenia tego hotelu. XD 

Najbardziej mi będzie brakowało tych wieczorów w domu, nakurwiania się z byle czego, słuchania Dżemu, Waterloo, "Tell me what you want, what you really, really want", Chryzantemu Złociste i innych wspaniałych polskich piosenek, głosowych konwersacji z Gandzią, glupich zdjęć i narzekania na naszą bicze i nasze frendy.

Ustawka. Hakuna Matata. Ja jestem super. Please mind the gap. H10 to Harrow. 140 to Heathrow Central. Bakerloo. You can fly to the sky - gówno prawda, ale spróbować trzeba było. :D

Stamford Bridge taki piękny. Od zewnątrz cudowny jak na zdjęciach, w środku tak samo, choć po jednej stronie stały jakieś rusztowania, w korytarzach piosenki Chelsea, w sklepie na telewizorach mecze Chelsea, oficjalny sklep to raj gdzie można kupić wszystko, flagi, stroje, butelki dla dzieci, szczoteczki, kapcie, karty, wodę nawet mineralną z herbem. Po ulicach i w centrum handlowym co druga osoba z reklamówką z tego sklepu, koszulkach Chelsea i biletami na stadion. Tam bym mieszkać mogła. Chociaż to druga strefa i nie ma takich fajnych miejscówek do picia jak u nas w 5. :D

Muzem Figur Woskowych również zaliczone. Foty z Obamą, Lady Gagą, Bobem Marleyem i innymi zrobione. :D

To za rok prom, a potem Włochy/Hiszpania? :D

Abba - Waterloo