photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 24 MAJA 2016

The Thing

Wczoraj wyrzuciłem kolejną porcję śmieci. Jak wspomniałem chyba wcześniej zostawię tylko kilka prawdziwych pamiątek. Po niektórych nie zostało nic z wyjątkiem wspomnień, a inni zostawili po sobie kawałek życia i coś niezapomnianego. 

Zawsze powtarzałem, że nie lubię prezentów. Otóż wszystko zaczyna się w podstawie wręczenia takiego prezentu. Jest to zawsze ta okazja. Okazja do czynienia komuś obcego wspomnienia. Mówi się, że prezent najlepszy jest taki od serca. Niestety nie każdy potrafi dobrze zinterpretować to uczucie. Myślałem o tym intensywnie podczas sprzątania. Co jest właściwie ważne, a co nie. Stąd mój genialny umysł wpadł na pomysł, że zatrzymam te rzeczy, które osobiście coś dla mnie znaczą z perspektywy doświadczenia.

 

Oczywistym będzie np, że pozbędę się piasku z Hiszpańskiej plaży, na której nigdy nie byłem. Dla mnie to tylko zwykły, bezwartościowy piasek, mimo, że podarowany jak najbardziej od serca, to nie trafiony. Od tej samej osoby zostawiłem sobie czarną kokardkę od bielizny, która dla mnie samego ma jakąś wartość.
Było to spowodowane czymś od serca- to moja własna, przeżyta historia kryjąca się za tym przedmiotem. Prawdziwa wartość sentymentalna.
Klucz do tego wspomnienia. Wiem, że za 10 lat będę dokładnie wiedział co to był za dzień, co to była za okazja  

Sztuczne okazje rodzą sztuczne prezenty. Właściwie z tych prezentów nie mam już prawie żadnego. Dziwne, że nie wiele z przedmiotów okazało się na tyle praktycznych, żeby stanowiły coś wartościowego i przydatnego. Jednym z takich prezentów jest komin :D Wiecie, taki szal do noszenia bez końca. Zszyty właściwie końcami. Taka moda, ale miękki, wełniany, ciepły. 

Nie wspominam o skarpetkach, bo to jedyny prezent, który i tak będziesz nosić :D Chociaż rzadko skarpetki dostawałem w przeszłości, to wbrew pozorom jeden z lepszych prezentów. 

Co dalej. Dużo przeszłości w takich gratach do przemyślenia. Przyjaźnie, znajomości, to wszystko okazało się bezwartościowe. Te wszystkie graty, całkowicie puste. Klucze do pewnego momentu, wspomnienia, które ogranicza się do tej jednej okazji. Nie jakiegoś prawdziwego pragnienia stworzenia niezapomnianego wspomnienia, a zwyczajne tworzenie iluzji. 

Patrząc na to wszystko z perspektywy śmiecia, którego właśnie wyrzucam do kontenera, widzę jak bardzo moje postrzeganie rzeczywistości było zaburzone przez pryzmat nadawania śmieciom wartości jakiejś formy wyższej. Dobrze, że zostały te chwile jeszcze i możliwość tworzenia nowych wspomnień.

 

To taka moja nowa droga... i w końcu będę musiał zostawić tego bloga, bo to nadal coś, co trzyma mnie z przeszłością. Niesamowicie mocno. Jest tutaj cała moja historia w tych przełomowych latach. Chociaż nie uważam, żeby był to śmieć. Mam nadzieję, że dla kogoś znalazło się tutaj kilka ciekawych momentów. 
Dopiero doceniam swoje upadki. To właśnie o takim czymś mówi się, że co Cie nie zabije, to Cie wzmocni.

Dosłownie nawet. 
Większość osób, które doznają jakiejś wyższej świadomości jest po próbie samobójczej. Takie to dziwne, że trzeba naprawdę zobaczyć, jak bardzo byliśmy ogłupieni. 

To taki moment, w którym wszystko znika. Jest czysta pierwotna żądza przeżycia wynikająca z instynktu przetrwania i świadomość zrodzona z inteligencji. 

Zasyp mózgu informacjami przedzierającymi się z determinacją przez zasłonę iluzji i strachu. 

Zamiast śmierci wybrać inne życie. Odciąć się i zacząć żyć zgodnie ze sobą. Wybrać dla siebie drugą, lepszą szansę. Nie zawsze to działa :D Czasami trudno świadomości się przebić i śmierć wygrywa :D 
Ale jak się uda, to już w pół drogi do oświecenia. Bo to nigdy nie jest jakieś jedno wydarzenie. Tak jak zwycięstwo, to jest proces. Składowa wielu elementów, które w końcu zaplatają się w stopniu, w którym Tworzą jedność.

Przez chwilę to miałem :D Ale to jak tańczenie break dance z zastawą do herbaty na głowie. 
Jeden drobiazg i wszystko upada, ale samo przeżycie jest super :D 
Wiem, że musiałem to przeżyć. Musiałem, bo to przeżyłem... to ta część przeznaczenia. właśnie to przeżyć. Pogodzić się z przeszłością i móc stworzyć coś nowego.

Ale pamiątki :) Zostawcie te, które naprawdę coś znaczą. Z resztą się pogódźcie i co dawno uporządkowane, to wyrzucić. 
Oczywiście każdego droga jest inna, ale wspomnienia działają tak samo. Mamy tylko inne przedmioty do wyrzucenia. 


Wtedy zobaczycie, że najlepszym prezentem trzeba się stać samemu. 


Łatwo się mówi :) Do wielu rzeczy dochodzę, ale wprowadzenie tego w rzeczywistość nadal wymaga niebagatelnej siły woli :D stać się. Zgodzić się na tą samotność, żeby poczuć, co się naprawdę utraciło. Tylko nie w kontekście żalu. O nie. To musi być zaszczyt i honor silnego wojownika, który teraz może prawdziwie wychować małego żołnierza :D Silnego dumnego człowieka. Broda wysoko. Pierś do przodu. Proste plecy. 

Jeszcze dużo przede mną. Cieszę się, że mam to narzędzie. Dzięki niemu tak mocno mogę marzyć, a nie dowie się ten co nigdy nie stracił. 
Złapałem wczoraj gumę na rowerze. Taka okazja. Każdy doszukuje się negatywnych, albo pozytywnych efektów już od zaraz.

A historia jest taka, że był król, który stracił na polowaniu palec. Zapytał swojego doradcę co to znaczy. Ten odpowiedział, że nigdy nie wiadomo kiedy coś dobrego z tego wyjdzie. Król uznał to za obraźliwe i wygnał doradcę. Na którymś z kolejnych polowań król został porwany przez grupę z dzikiego plemienia, które w zwyczaju miało poświęcanie najbardziej wspaniałego męża wroga. Król gustownie ubrany i obwieszony złotem nadawał się idealnie. Któryś jednak z dzikusów zauważył brak palca i obwieszczono, że ofiara nie jest kompletna i nie może być podarowana i król został wypuszczony. Zaraz wrócił do siebie i kazał odnaleźć doradcę. Przepraszał i zapytał - dobrze, ale co dobrego przyniosło to Tobie? Spędziłeś tygodnie tułając się po kraju.
Widzisz królu. Gdybym poszedł wtedy na polowanie, to poświęcono by mnie, bo ja jestem drugi w kolejności ze wszystkimi palcami. 

Taka bajeczka, ale zwyczajnie wynika z logicznej konsekwencji. Robiąc dobrze będziesz po prostu przyciągał dobro. Będąc w zgodzie ze sobą będziesz szczęśliwszy. Analogicznie karma to takie przyciąganie złego w konsekwencji robienia złego. 
Jest taka prawda, która tłumaczy wszystko. 
To ta nowa nadzieja, że jeżeli udało się tak wiele, to w końcu ta metoda przyciągnie mi moje szczęście :) ten mój punkt zwrotny. 

Lecę żyć :D 
A na zdjęciu jakiś twór w postaci grzyba leśnego :P tak też jako zobrazowanie prezentów, które mają tworzyć coś niepasującego. 
heh :)