photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 23 KWIETNIA 2016

Kamień byl i kamień bedzie.

No właśnie. Dzisiaj kolejny dzień mojego życia. Wczoraj tak krótko, ale dzisiaj postaram się rozwinąć, ponieważ po 5 miesiącach palenia czas wreszcie zrzucić osłonę i zobaczyć co się dzieje w środku. Niektórzy myślą, że narkotyki to zło, bez chociażby zbadania samemu, czy to faktycznie prawda. Alkohol ok, ale trawka to bekart szatana z dziwki i seryjnego pedofila, mordercy, wyjadacza serc i śledziony.

Dla mnie baczek jak lek. Trudno czasami wyjaśnić pewne rzeczy, ale postaram się. Alkohol tworzy pewnego rodzaju iluzję przez ograniczenie bodźców doplywajacych do mózgu... aż do zgonu. Stąd nawet zarzygany gość w rowie powie Ci, że wszystko jest OK. To chaos, który trudno opanować,a podświadomość dostaje tylko atrapę dobrej zabawy.

Iluzja... trawka robi właściwie coś podobnego, ale sposób mniej inwazyjny. Fakt, możesz się czasem obalić, ale trzy płaskie na twarz zaraz postawią Cię do pionu. Bariera mentalno-emocjonalna jaka się tworzy jest dla mnie wspaniałym momentem, żeby się zrelaksować. To jedyny czas, kiedy ja sam mogę zdecydować o tym, o czym chce myśleć, nie bombardowany chaotycznymi sygnałami z podświadomości.

Gdyby jednak mój mózg zapomniał jednak o czymś, to zawsze mój przeszły ja mnie nieźle zaskakuje niedając mi zapomnieć.

Dzisiaj na telefonie pojawił się komunikat - Jutro: Wiolecie i Marcinowi urodziła się córka.

To taki zapalnik emocjonalny. I nie muszę nawet się starać. Wystarczy przymknąć oczy, żeby zobaczyć przewijana taśmę życia Wiolety. Wszystkie sytuacje od początku swiata, przez teoretyczne rozważania o roczku, na który i tak nigdy nie miałem być zaproszony, aż do śmierci tego dzieciaka na wszystkie możliwe sposoby.

Palenie ogranicza wybieganie podświadomości do tak dalekich wydarzeń. Oczywiście jest to znowu tylko iluzja, bo podświadomość nigdy nie przestaje o tym myśleć. Dalsze części procesu budowy emocji nie są pomijane. Jest żal, rozczarowanie, smutek, gniew. Palenie jednak daje mi ta moc decydować o tym, co chce zobaczyć.

Takie trochę uczucie życia chwila. Oczywiście oszukane, ale jedno piwko już czyni Cię nie gorszym ode mnie.

 

Dużo wspomnień powraca kiedy jestem w tym miejscu. Tutaj zacząłem zapuszczać brodę ponad pół roku temu. Tutaj właśnie dowiedziałem się, że będę ojcem i ze nim nie będę. Spędziłem tutaj ostatnio 5 tygodni. Bardzo fajnych tygodni i niefajnych jednocześnie.

Na szczęście ruszyłem z tym do przodu. Z innymi sytuacjami jest ciężej. Nie wszystko da się tak łatwo rozwiązać.

Jak gra w szachy, wymaga wielu ruchów, aby się zakończyć. Często nawet kiedy wydaje się, że partia jest już skończona pojawia się jakiś ruch, który może wszystko zmienić. Tak właśnie tworzy się wyjątkowe wspomnienie. Klucz do emocji chowających się pod plastrem pamięci. Największy błąd życia, więc nie spodziewam się, że szybko z nim sobie poradzę.

Czas mija i wszystko z marzeń zmienia się w nadzieje. W końcu ucichnie, za rok, za dwa. Znajdzie się ktoś, kto przytłumi stare wspomnienia. Przypisze emocje do nowych plastrów pamięci. Tutaj się zgodzę, że pewnych rzeczy po prostu nie da się przeskoczyć.

Chciałem zmierzać tematem do tego, że kto zapomina o błędach, jest skazany na ich powtórzenie.

Nie chce tego powtórzyć, wiec nie mogę zapomnieć.

 

Zwycięstwo to proces, a nie wydarzenie. Niestety wyższy cel wymagany do pracy nad sobą jest najtrudniejszy do odnalezienia. Teoria jest prosta, musisz robić dla siebie, bo Ty jesteś najważniejszy. Tylko później właśnie, skoro jestem taki ważny, to mam skazać się na cierpienie, zamiast na przyjemności. Ja mam tak z jedzeniem. Jako że nie mogę utyć, mogę sobie jeść absolutnie wszystko co chce, ile chce i o której chce. Trudno jest zmienić nawyki, skoro teoretycznie nawet nie widać różnicy. Ja czuję się lepiej, pewnie wynika to z jakiejś świadomości, że jednak jem zdrowiej, a może faktycznie jestem zdrowszy.

 

Nawet broda bez celu zaczęła swędzieć i przestała być taka zabawna, bo nagle jej koszt był całkowicie nieopłacalny.

Wyższy cel zniknął.

Dla siebie robisz przyjemności, dla innych to, co konieczne. Można się w tym wszystkim pogubić.

 

Dzisiaj odwiedziłem Stonehenge. Właściwie to nic specjalnego. Mogłem za te pieniądze kupić sobie jakieś narkotyki, a tak, zobaczyłem stare kamienie. Spodziewałem się czegoś iście powalającego, ale było bez większego szału. Polecam oczywiście odwiedzić to miejsce dla zaspokojenia swojego wewnętrznego turysty, ale nie spodziewajcie się niczego więcej jak dużych kamieni.

Przy okazji trochę rozmyślałem o starych cywilizacjach. Zostawili po sobie kamienie. Właściwie dla nas teraz jest to coś łatwe, ale 3000 lat temu, było to osiągnięcie, po którym do dzisiaj odbija się echo w kartach historii.

 

Niestety nasza cywilizacja ostatnio słynie z samych głupot :P

 

Wszystko tylko przypomina o tym, jak szybko czas ucieka,

A ja nigdy nie doceniłem najwyższego celu jaki kiedyś miałem w rękach.

 

Dlatego tak trudno czasem pozbyć się tej właśnie nadziei. Póki co nie mam niczego innego, żeby mnie motywowalo, tylko

nadzieja na powrót do mojego celu. Dlatego tak trudno wyrwać się z klatki, bo to ostatnia rzecz, która trzyma mnie razem.

 

Taka głupota w sumie, bo może dawno tej klatki nie ma. Może nawet nigdy jej nie było i jest tylko moim własnym wymysłem aby trzymać się w ryzach.

 

Za dużo na głowie. Już wymyśliłem pięć sposobów na wszystkie problemy świata. I tak, jest to 5 różnych sposobów, żeby wytepic ludzkość bez niszczenia natury :D

 

Kończę robaczki.

Miłego dnia :)