Boże te przygotowywania przed wyjazdem to massakra :/
Nie dość , że musiałem o 9 wstać to po 30 minutach odrazu zapi***alać z tatą :/
Później do Busza , a znim na Kozy .
Po jakimś czasie stwierdziliśmy , że nam będzie smutno w 2 to zadzwoniliśmy po Judasza , a jeszcze spotkaliśmy
Kubę , który się z nami pobujał nawet jakiś czas .
Gdy przyszedłem do domu to zastałem tam kuzynkę (20 mies.)
I strasznie chciała iść na spacer no to myślę przejdę się , więc wziąłem aparat i ogień.
Ale niestety jej nóżki się wyczerpały jak doszliśmy do lasku czyli jaki
sens miał dalszy spacer skoro ona nie mogła iść?
Cały czas mówiła "Hop!" . No to zabrałem ją na ręce i w drodze powrotnej zasnęła :D
Dziś było dziiwnie .
PS Wszyscy ubolewamy nad tym , że Dominice nie wyszedł blond i straciła dyszkę