Czasami mam wrażenie, że kiedy skrzydła się otworzą i odlecę, to nie wrócę nigdy w to samo miejsce.
Tak jest wtedy, kiedy zaczynają się zmiany w moim życiu.
Generalnie jestem głupia, głupia do potęgi n-tej i nie zmieni tego żadne inne twierdzenie.
Mówią, że trzeba popełniać samemu błędy, by móc je zrozumieć.
A ja im więcej ich popełniam, tym bardziej twierdzę, że nie dość, że źle zrobiłam, to jeszcze tracę coś z własnej głupoty.
Nieugiętej, niepowtarzalnej głupoty.
I to nie chodzi o to, że mam niską samoocenę, bo z tym też już walczę.
Ale o to, że mam świadomość, że przez ostatni okres swojego życia zaniedbałam wiele spraw,
wiele z nich nie wróci, a jeszcze więcej odbije mi się dopiero w przyszłości.
Aha i jeszcze jeden morał: mówią, że rozmowa, to najlepsza forma komunikowania się, a ja mówię, że to g'no prawda.
Edit. - Tam gdzie pisze "głupia" wklejcie sobie "niemądra" :D :))