dzieje się ze mną coś złego. sama siebie z premedytacją niszczę, niestety już nie tylko na duchu. nie będę się okłamywać, są rzeczy które mi pomagają.. na krótki czas, ale jest lepiej. musze wyjechać, uciec, zniknąć. mam dość ciągłego mętliku od pięciu miesięcy.. dawno temu zaczęłam niebezpieczną "zabawę" tak naprawdę na własne życzenie. wiedziałam, że to wszystko się nie uda, a i tak jak głupia w to brnęłam mając nadzieję, że "może jednak..", że "tym razem będzie inaczej". było cudownie, niezwykle i wyjątkowo, ale mój styl bycia nie pozwolił by trwało zbyt długo. próbuje sobie "pomóc" zapomnieć na jakieś bardzo dziwne i nieodpowiednie sposoby. ale tak jest łatwiej.. czeka mnie ważna rozmowa z ważną osobą. pociesza mnie tylko GrubSon. "naprawimy to..."
"ludzie tęsknią za całkowitę odmianą, a jednocześnie chcą, aby wszystko było tak, jak dawniej"