Nie trzeba być zaraz super optymistą, ale dla tego, kto widzi wszystko tylko w czarnych barwach, słońce zachodzi już o poranku.
Phil Bosmans
Tak spędziłyśmy ostatnią sobotkę:) Słoneczko i 20 stopni zachęciło nas do aktywnego spaceru. Przemierzając drogę przez pole, a następnie przez las, spotkałyśmy kilka przeszkód. Jednak zamiast się przerażać - pokonałyśmy je, wzajemnie stawiając sobie wyzwania. Pierwszą z nich był mały stumyk. Quiene bez problemu go pkonała, nastomiast Cincia miała chwilę zawahania. Powąchała, zniżyła łeb, przyjrzała sie i dopiero wtedy hoop! Pamietajmy, że konie nie widzą glebi i nie są w stajnie okręslic jak głęboki jest, w naszym przypadku, strumyk. Dzielnie przeszłyśmy przez dosć spore błotko. W jedną stonę ja nie umiałam ocenić, jak grząsko tam jest i lekko ucierpałam haha :D Spowrotem spróbowałyśmy ominąć to bagienko, ale znalazłyśmy się w jeszcze gorszym. Ostatecznie próba wdrapania na Cincię na oklep zakończyła sie sporą dawką śmiechu dla mnie i siostry. Byłam padnięta, ale dumna z ilości przebytych kilometrów i spalonych kalorii^^ :D