Jechałam do Gdańska z tatą, dotarłam tylko do Sopotu.
Miejsce, które odwiedziliśmy jako pierwsze, zarazem jedno z dziwniejszych, jakie widziałam- restauracja "Wieloryb" w Sopocie.
Wszystko zielone, fotografie z aktami z lat 20./ 30. w toalecie, wodne potwory wystające ze ścian, lustra, ośmiornice u sufitu, świecące sutki i tym podobne historie ;)