Nie wiem czy dłużej będę sobie radzić ze sobą.
Nie potrafię być sama tak naprawdę,
choc wciąż staram się sobie wmówić, że tak.
Dopóki nie jest ciemno, póki wszyscy są teoretycznie bezpieczni.
Bezpieczeństwo jest papierowe.
Nie ma go. Tak jak zwierzęta origami.
Nikt z nas nie jest bezpieczny.
Ani przez sekundę.
Ta myśl mnie wykańcza.
Boję się wszystkiego.
O wszystkich
Wszystkich.
Boję się każdego z was
i samej siebie.
Pewnie jestem chora.
Ale wszyscy jesteśmy.
A psychiatrzy to najwięksi socjopacji z nas wszystkich.
Nie mam dokąd uciec, ani gdzie się schować przed samą sobą.
I nie mam skąd zaczerpnąć pomocy.
Czy to nie straszne?
xoxo
Noctuelle