photoblog.pl
Załóż konto

Pierwsza wyprawa odkąd założyłem blog. 
Zatem opiszę teraz przebieg drogi, poszczególnych punktów na szlaku oraz... przyznam z bólem, że dwóch z pięciu głównych celów nie osiągnąłem. 
Cele były następujące: Łysa Góra, Magurka Wilkowicka, Czupel (Korona Beskidu Małego), Smocza Jama oraz Skała Czarownic. 
Do rzeczy, wyprawę rozpocząłem o godzinie 8:30. Ruszyłem ze stacji kolejowej Bielsko Biała Leszczyny czerwonym szlakiem w kierunku Łysej Góry. Już na początku drogi zaskoczyła mnie dość ostra stromizna jak na Beskid Mały, patrząc na mapę uświadomiłem sobie, że to jeden z "atutów" owego Beskidu. 
Na Łysej górze (na szczyt ze szlaku musiałem przejść na przełaj) krótki przystanek, drugie śniadanko, gorąca herbata. Dalej w drogę, więc Magurka, tam udałem się żółtym szlakiem przez Rogacz, szlak ten również z dość stromym odcinkiem. Około godziny 12 dotarłem do Schroniska na Magurce, gdzie nie tak jak dotąd szlak ozłacały liście w jesiennych barwach, lecz spadł śnieg. W schronisku gorący posiłek + nagroda od siebie dla siebie :). Po regenerującym pobycie w schronisku ruszyłem na Czupel, nie mógłbym odpuścić przecież to 45 minut stąd, pomyślałem. Odcinek pokonałem w niecałe 30 minut mijając rozległe kałużę na szlaku bocznymi przejściami gdzie śniegu było już po kolana! W jedną z tych kałuż niestety "wpadłem" ale moje buty spisały się na medal, kszty wilgoci w środku :)) Godzina 13:25 Czupel zdobyty, niezbyt trudne zadanie, chwilowy pobyt i marsz w kierunku szlaku czarnego (Wilkowice Bystra PKP), który obejmował Smoczą Jamę oraz Skałę Czarownic. Jednak po przejściu około 500m uznałem, że ta droga nie nadaje się do zejścia. Kilkadziesiąt powalonych młodych drzewek zakrywało na dobre ścieżkę, ryzyko skręcenia kostki lub gorszego incydentu, zdecydowało o tym, że wybrałem drogę "rezerwową" (Zawsze trzeba dokładnie planować trasę! Plan B jest obowiązkowy!). Zawróciłem, minąłem schornisko na Magurce, potem Rogacz. Dorwała mnie zawieja, dość intensywny opad deszczu i mgła, coraz gęstsza, przez chwilę widoczność ograniczała się do niecałych 25 metrów - słowo. Chatkę Studencką pod Rogaczem znalazłem bez problemu, ale nie zatrzymywałem się ani na chwilę, dalej szlakiem czarnym skąd prosta (znów stroma i śliska) droga do centrum Wilkowic. Nie ukrywam, droga mnie zmęczyła, ale to zasługa bardziej niesprzyjających w drugiej części wędrówki warunków. Zdążyłem na wcześniejszy niż planowałem pociąg i zza okna krzyczałem w myśli "niedługo wrócę!" . 

Dodane 10 PAŹDZIERNIKA 2016 , exif
257
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika nocneserie.