Mogę powiedzieć z ręką na serduchu, że jestem z sb dumna. Pierwszy tydzień szkoły, bez żadnego przypału, do tego zaczęłam się trochę uczyć (pomińmy może tą jedną kosę z chemii, chociaż jutro dostanę kolejną, ale to szczegół) i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Czekam tylko do marca, bo wtedy zacznę naprawdę smakować życie i znowu namieszam. Może wszystko bd tak jak być powinno. Nie bardzo wiem, co mam robić z tym wszystkim co się dzieje, każdy mówi co innego, a ja już sama nie wiem. Jedyną rzeczą, którą wiem, to to, że cokolwiek bym nie zrobiła to i tak bd żałować. Ciężko jest, ale daje radę, bo innego wyjścia nie mam. Zaczynam się bać, że wrócą mi pewne uczucia, których pozbywałam się przez dłuższy czas, udało mi się, ale teraz nie wiem czy bd tak łatwo. Jak na razie nic nie układa mi się po mojej myśli. Być może to dlatego, że za dużo się dzieję i po prostu za tym wszystkim nie nadążam, już mi się to naprawdę znudziło, 3 raz powtarzać to samo. Nie wiem dlaczego tak jest i nie potrafię znaleźć na to odpowiedzi.
Dlaczego tak się jebie ?
są takie momenty, gdy ufa się tylko Bogu .