Taka sobie ja jak widać...
Ja już jestem bezsilna na pewne sprawy. Z panem G. nie jest tak jak w każdej rodzinie być powinno. Założył rodzinę, ale ode mnie oczekuje wiele, a od siebie nic. To ja prawie cały czas zajmuję się dzieckiem. Nie czuję się akurat z tym źle, poprostu nie lubię jak ktoś się wywyższa i robi z siebie wporządku gościa, a przykłada się do tego - jak mu na rączkę. Niby przyjedzie od czasu do czasu, ale ma pretensje, że ja chcę składać na alimenty skoro chcę zgody. I że mam wg niego określić się w końcu czego ja chcę. A jak mu mówię jak według mnie powinna wyglądać normalna kompletna rodzinka, to odbiera jako "wałkowanie w kółko tego samego tematu". Jak przystanę na jego warunki tzn. że ja chcę zgody... fajnie postawiona sprawa ;] . Chcę żeby się wszystko poprawiło, ale nie widzę w takiej postawie miłości. On ma mętlik w głowie i ja troszkę też. Dowiedziałam się jeszcze, że jego mama mnie nie lubi. Sam nawet nie umie określić za co. Dobre nie?
... Ja mam pomysł ! :)
Najlepiej jak będę spokojnie sobie żyła, niczym się nie przejmowała, robiła wszystko dla małej <3 aa przede wszystkim będę kierowała się zasadą "CO MA BYĆ TO BĘDZIE".
Nie chcę mi się rozczulać.
Nawet jak zrobi ze mnie winną - chociaż zawsze chciałam dobrze - to jak nas kocha na maksa to się ogarnie sam.
Niech się dzieje co ma się dziać, ale ja z alimentami też nie mogę czekać wieczności...