Biegła. Przerażona, zapłakana, biegła. Uciekała, a on ją gonił. Nie wiedziała gdzie ma się ukryć, więc po prostu biegła. Była coraz bardziej zmęczona. W końcu nie dała rady, upadła. On ją złapał i przyciągnął do siebie. Wyrywała się, krzyczała 'pomocy' jednak to nic nie dawało. Było ciemno, padało i nikogo nie było. Byli w lesie. Sami. Dlaczego to właśnie mnie spotykają najgorsze rzeczy?! - myślała. Mężczyzna był coraz bardziej brutalny. Gdy próbowała się wyrywać, bił ją z całej siły. Była wycieńczona. Tak wiele zadał jej bólu, że już nawet go nie czuła. Chwilę później zobaczyła kontury jakiegoś człowieka. Chłopaka. Wziął ją na ręce i przytulił. Chciała zobaczyć kto to, jednak nie dała rady. Wszystko się jej rozmazało. Widziała tylko kontury jego ust, które coś mówiły, jednak nie słyszała co. Po chwili przed oczami miała tylko czerń. Zemdlała. Obudziła się w szpitalu, zabandażowana, z gipsem na nodze oraz klatce piersiowej. Miała złamaną nogę i parę żeber. Czułą się lepiej, ale ból dawał we znaki. Przy jej łóżku ktoś siedział. Jakiś chłopak.
- To Ty mnie uratowałeś? - powiedziała po cichu.
- Tak - odparł delikatnym i opiekuńczym głosem.
- Dziękuję, gdyby nie Ty mogłoby się to skończyć bardzo źle...
- Nie ma za co. Naprawdę. Teraz musisz odpoczywać.
Dziewczyna przez cały czas patrzyła się w jego czekoladowe oczy. Musiała jeszcze zostać w szpitalu przez parę tygodni. Jej wybawca codziennie ją odwiedzał. Nigdy nie była sama. Był dla niej wsparciem, najlepszym przyjacielem.
Nikola