Ale nie pokonać.
Atmosfera zbliżających się świąt. Wszędzie w wystawach światełka, gwiazdeczki, cuda wianki.
A ja?
Czy ja gram i śpiewam kolędy?
Nie.
Ciągłe nieporozumienia, obowiązki, muszę być wszystkim i każdym. Muszę pogodzić każdą dziedzinę życia.
Mam być przykładna we wszystkim.
Pierdole to. Nie chcę. Chcę znów być małą dziewczynką, która się cieszy bo tatuś na balkonie zawiesił światełka i siedzi z nosem przyklejonym do szyby przez cały wieczór. Chcę znów cieszyć sie tym ze ukradłam z choniki cukierki kupione przez mamę. Umierać ze strachu, czy byłam grzeczna w oczekiwaniu dziadka przebranego za Mikołaja. Gdzie to wszystko jest? Czy tak ma to teraz wyglądać?
Boli mnie upływanie czasu. Boli mnie narastająca znieczulica. Boli mnie to, że czar prysł. Boli mnie wszystko. Boli mnie zawód związany z rzeczywistością.
Śmierć i czas to najgorsze skurwysyny.