moja choroba psychiczna rozpoczeła leczenie w moich snach.
zostałam zamknięta w majestatycznie położonym ośrodku.
zielone górki, wysokie dumne drzewa błekitne niebo i ja ubrana w piżdżame w chmurki.
Moja pani psycholog, zneca sie nademną w swoim gabinecie pokazując mi obrazki kleksów.
Każda sesja konczy sie krzykiem i płaczem : JA JESTEM NORMALNA WYPUŚCIE MNIE.
Każdy pensjonariusz ma swojego opieruna- swój "cień". Moim cieniem jest młody chłopak, lat 19, wolontariusz ośrodka który łazi za mną wszedzie i nie daje mi chwili spokoju. I jeśli nawet mu uciekne to zawsze mnie znajduje. Mój pokój jest cały biały, a posrodku stoi Niebieskie pojedyncze łóżko i szafka nocna.To pokój dla osob ktore rozpoczynają dopiero leczenie, nie ma balkonu.
W dniu wizyt odwiedzili mnie moi przyjaciele. Patrzyli na mnie z niesmakiem, gdy płakałam i prosiłam żeby pomogli mi uciec. Wmawiali, powtarzali że to mi pomoże, i że to tylko miesiąc.
Mam też już przyjaciółki. 2 dziewczyny w moim wieku, które chodzą z prawdziwymi wózkami na spacery na dziedziniec. Tylko ze w tych wozkach nie ma dzieci.
W karcie przyczepionej do ramy łóżka miałam wpisaną przyczynę choroby: Paranoiczna intrygantka. powód pobytu: notoryczne kłamanie i zdradzanie.
Mój cień sie już we mnie zakochał.
_____________________________________________________________________________________________
już nie zasne...