po nocce. ym poprawka - po ciężkiej nocce. od 18 do 5 rano. a potem od 9 rano do 21. caaaały czas razem :) tylko kosiarki już potem nie było. przyznaję ,że to była dzika, piękna, straszna, trzęsąca , oszałamiająca, i nie wiem jaka jeszcze noc. i nie zapomnę tego jak wzięłyśmy udział w wyliczance , kto z kim śpi. i jak kosiara wyliczała ,które czipsy zjemy. jak nam sie wylewało picie na łóżko. i ta brudna pościel od tych różnych rzeczy jedzeniowych ; d jak milk dostała napadu śmiechu, a potem dostałysmy go wszystkie. i te rozmowy o wylewach mózgu i kwiatkach w plackach. i te gofry z rana, jak nam się prąd wyłączył razy 3. i od Justi musiałam pożyczać gofrownicę , bo tamta nie chodziła. i ten horror co dziecko urodziło się robaczywe. albo to co miało oczy ze szkła. oraz to ,że znów nie umiałam rozłożyć łóżka [bo łóżka z ikei są głupie, i nawet nie mają na sobie instrukcji obsługi] (?). i te smutki, też uśmiechy. oraz mulinowo - filmowy dzień , dzisiejszy.i dużo DUŻO dużo więcej . nie zapomnę, nie :)
i jeść to chyba nie będę przez 5 lat. [i tak jeszcze dużżżżo zostało]
ah (;
zdjęcie jeszcze z włoch. ;]
Użytkownik niezdecydowanie
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.