Mam kota na gorącym dachu mojej głowy
On czuwa nad smakiem i kolorem moich nocnych spraw
Chociaż ciemno on w środku się żarzy, w mroku błyszczy
Ja mruczę i marzę, że...
kiedyś mierzyłaś wysoko prawda?
wyżej nad chmury. dzisiaj siedzisz tutaj, jak idiotka i masz już wszystko gdzieś.
no może nie tak do końca wszystko.
myślałam, że to będzie na zawsze, wiesz? wierzyłam w to. ufałam Ci. i jestem zawiedziona.
niech już nie będzie tak, że przed wszystkimi będę się płaszczyć, o wszystkich będę zabiegać. nie chcę już w kółko być tą, która wyciąga rękę do zgody, tą która przeprasza pierwsza, nawet wtedy kiedy na dobrą sprawę nie ma za co.
NIECH O MNIE TEŻ KTOŚ POWALCZY. ja też tego potrzebuję. też chcę czuć, że jestem dla kogoś ważna..
mam do Ciebie żal, nie ukrywajmy tego. po co. przecież tak czy siak w końcu wyjdzie na jaw, prawda?
nie będę umiała swobodnie patrzeć Ci w oczy. mając przed oczami to wszystko co się wydarzyło? na pewno nie.
dzisiaj mierzę wysoko... ale tylko wtedy, kiedy to się da jakoś policzyć. resztę zostawiam.
reszta chyba nawet nie istnieje.
alex - tęsknię za Tobą.
Mopsik - tęsknię za Tobą.
nie żałuję tego, że trwam w milczeniu. że wszystkiego tu brakuje, bo tak naprawdę... niczego nie brakuje.
czy czegoś mi więcej trzeba?
kto mi da więcej uwagi niż ja sama?
tylko... czy jeszcze kiedyś ktoś powie mi, że jestem żonkilem?
czasami sama protestuję przeciwko temu jak strasznie okropnie bredzę.
kiedyś ktoś będzie na mnie patrzył tak jak Sheldon na Mary-Lee.
the end.