Jak widać zdjęcie nie z naszych Lubartowskich stron, zrobione w zasypanych śniegiem Kostrach w mijaący weekend. Udany, jak najbardziej. Nauczyłam się paru rzeczy, doświadczyłam czegoś pożytecznego, czyli czas nie został stracony. Poza łażeniem po kolana w śniegu nie miałam żadnych przykrości, z powrotem zaczęłam słuchać Korna (co jest bardzo dziwne biorąc pod uwagę fakt, że miałam go już dosyć po 4 latach słuchania w kółko tych samych piosenek).
Moja weekendowe spostrzeżenia zachowam dla własnej wiadomości i rozważań z jasnych powodów: zbyt osobiste.
Na początku marca w naszym LO odbędą się dni otwarte, i co śmieszne, będzie zorganizowane stoisko z moimi wierszami. Osobiście, gdybym była w wieku gimnazjalnym, miałabym głęboko gdzieś wiersze jednej z uczennic, ale skoro pani dyrektor bardzo chce, nie będę się kłócić... ^^ Czyżbym była chlubą szkoły?
Cieszę się, że wszystko idzie do przodu. Postęp jest nieunikniony, trzeba było tylko czekać, aż coś go wreszcie uruchomi. Zostało tylko cieszyć się życiem i nie zbaczać z obranej drogi.
Wish me luck & see Ya around!