hej.
Cos bym napisala, ale chyba nie mam zbytnio co.
Wczoraj zakupy z Madzia, lubie strasznie takie dni, pomagaja mi sie oderwac od tego gowna.
Lubie jak wstaje rano, otwieram oczy, a tam slonce i czyste, niebieskie niebo, od razu czuje sie gotowa do zycia i funkcjonowania.
W srode chyba z Marts :3 strasznie kocham te nasze wspolne srody.
Wszystko sie pojebalo, niby jest okej ale sie miesza i to bardzo... Nie jest mi zle, ale niczego nie jestem pewna, chce lub wprost pragne stabilnosci.
Straszna ochota na rolki sie we mnie narodzila, niestety katar srednio mi pozwala.
i moze wszystko byloby piekne, gdybym nie czul jak bylem jej bliski