cudowny Budapeszt
zastanawiam się ile razy trzeba coś mówić, żeby ktoś zrozumiał to, o co Ci chodzi.
ile razy trzeba powtarzać w kółko to samo, co powtórzone drugi raz już powinno dać komuś do myślenia.
nie wiem czy to wina tych, którzy chcą coś powiedzieć. może są na tyle nieudolni w swoich staraniach i nieudolni w wysławianiu się, że nawet za pięćsetnym razem nie zostaną prawidłowo odebrani przez drugą osobę.
czy też wina tych, co słuchają. nie umieją słuchać?
najwyraźniej wolą pewne rzeczy rozumieć po swojemu (bo tak jest łatwiej) i nie przejmować się tym, że odbierają to w niewłaściwy sposób.
albo po prostu nie chcą dostrzec, że ktoś coś do nich mówi. i każdorazowo, kiedy będzie coś powtarzać ta osoba i tak będzie wyrzucać to z pamięci
jaki więc jest cel mówienia czegoś po sto razy?
ludzie chyba i tak nie potrafią przestać się powtarzać, bo mają nadzieję, że za tym kolejnym, sto-pierwszym razem doczekają się prawidłowej, wyczekiwanej reakcji drugiej osoby na to, co mówią.
a ja chyba nie chcę się już powtarzać, dlatego będę mieć nadzieję, że może kiedyś zdarzy się cud i gdy rano podniosę powieki coś zmieni się niepoprzedzone moimi zbędnymi słowami...
błędne koło ?