zdjęcie robione podczas podróży na Florydę.
Piszę tylko dlatego, że nie mam komu się wygadać...
Muszę wyrzucić z siebie pewne rzeczy, bo inaczej nie dam rady.
Teraz klawiatura jest zalana łzami dokładnie tak, jak szyba kroplami deszczu na zdjęciu.
Nie wiem, co dalej robić...
I to jest chyba mój największy problem.
Niemiłe jest też, jak ktoś dla Ciebie ważny nie odpisuje po prostu na twoje smsy.
Tej rzeczy strasznie nie lubię.
Najchętniej to wsiadłabym w samolot i wróciła do stanów. Tam pomimo problemów czułam, że mogę na kimś polegać i liczyć na wsparcie.
Jeszcze w szkole dołują brzydkim słowem na m.
Straciłam wszelkie aspiracje, co do przyszłości.
Na dzień dzisiejszy jestem gotowa spakować walizki i się stąd wynieść!
Pieprzy się dosłownie wszystko.
Ja tylko patrzę, jak to, na co pracowałam tyle czasu, wali się w jednym momencie, a ja nie mogę nic zrobić tylko przyglądać się temu, co ma zaraz nastąpić.
Ech.
Gdybym potrafiła jeszcze podjąć jakąś decyzję, co dalej.
Muszę zadecydować, w prawo albo w lewo, nie ma innej drogi.
Ale Ewa oczywiście zostawi to swojemu biegowi, a potem będzie żałować - zagranie typowe dla mnie.
Chyba już stchórzyłam...
To na tyle.