Zedrę swoje kostki
Od bicia w drzwi bez odpowiedzi
Zedrę gardło
Od krzyków
Oślepnę
Od słonej wody lejącej się z oczu
Ale na litosć boską
Nie odpuszczę
Nie odpuszczę tym razem
a Ty, mała żmiwko
wciskaj swój paskudny, oślizły język
w każde chętne śmierci usta
i karm się kłamstwem które rzuca Twója ofiara
bo choć jako przedmiot zbrodni
muszę przyglądać się temu bez słowa
to z uśmiechem na ustach
bo zasłużyłaś
Pełznij w ziemię.