Tak więc zaczynam prowadzić photobloga, w sumie nie wiem po co, chyba tylko po to, żeby zabić czas.
To był męczący dzień, nie śpię już chyba czwarty dzień z rzędu. Ogólnie to mi smutno, bo ludzie to kłamcy. I już się niestety wielokrotnie o tym przekonałam, ale kilka dni temu to było przegięcie. I się nagle okazało, że te wszystkie ważne słowa nic nie znaczyły. Zabolało? I to jak. Z każdym dniem mi coraz trudniej, bo pamięć nie pozwala mi zapomnieć, a serce wciąż boli jak tylko o tym pomyślę. Już nie ufam ludziom, nie ufam. Te miesiące kłamstw, oszukiwania i łamania obietnic. Fajnie się o tym dowiedzieć jako ostatnia. Przyjaciele też są na chwilę. To znaczy zostają Ci prawdziwi, ale to smutne, że ludzie tacy są. Że umieją tylko ranić. No cóż, o siedem miliardów więcej wrogów na czarnej liście. Płakać mi się chce, jestem wściekła i smutna, za bardzo mi na ludziach zależy, tylko, że im nie zależy na mnie. Typowe. Dlaczego jak ja jestem wobec kogoś fair to ten ktoś nie jest wobec mnie? Wkurza mnie to gadanie "no bo nie chciałem/chciałam Cię zranić"... A później to "przepraszam". Przecież to nic, a nic nie da. Dla mnie takie osoby już są zerem. Nie widziałam poza nimi świata. Myślałam, że będą zawsze. A tu takie rozczarowanie, bo praktycznie nigdy nie byli. Ale już nie dam sobą pomiatać, ani też nie dam się traktować jak zabawkę, którą dotychczas byłam. Już nie mam skrupułów, nie ufam ludziom i nie będę. I nie dam z siebie robić idiotki i nie pozwolę im wtrącać się w moje życie, a tym bardziej mi rozkazywać i mówić co mam robić. No halo, coś tu jest nie tak. Cieszę się, że mam te osoby, które zawsze będą dla mnie ważne, dziękuję im za to strasznie, jesteście wspaniali i bardzo was wszystkich kocham.