kocham fantasy.
dźwięki. to jak wprawiane są w drgania struny. to jak smyczki zgodnie poruszają najciemniejsze zakamarki naszego jestestwa. każda zmiana tonacji. urwana melodia. uczucie, gdy serce synchronizuje się z kolejnym uderzeniem bębna. to jak bębenek w uchu wyczekuje na ponowny wstrząs. jak muzyka działa na nasze zmysły. stajemy się bogami naszych ciał i naszych czynów, a jednocześnie podwładnymi Melodii. muzyka jak powietrze, jak eliksir piękna i antidotum na ból. wyłącznik smutku i zła. superbohater. nie ma takich słów. muzyka to coś co czujesz, nie posługuje się słowami. władca naszych emocji. nauczyciel i kochanek każdego z nas. uczy się i korzysta ten kto potrafi.
jadę do Krakowa. zgubić sie w Krakowie. naładuje baterie w telefonie i zrzuce kilka folderów soundtracków i świat jest mój. mogę spać na zimnym bruku. przytulę się do Zygmunta Koniecznego. byle tylko mieć ze sobą muzykę, w plecaku książkę i tabliczke czekolady. wdychać smród tamtejszych spalin i zapach słodkich perfum przesadnie umalowanych mężatek. obserwować sztuczne zachowania ludzi i analizowac ich mowy ciała. łączyć tupot wysokich obcasów i śmiech rozkapryszonych dzieci z grającymi w wąskich uliczkach amatorami. inhalować zapachy książek z wyprzedaży. i wreszcie odwiedzić Filharmonię. nie zrezygnuje z tego na rzecz codzienności.
mogę mieć "pojebany mózg" siostro. ale w tym mi nigdy nie dorównasz. bo czuję.
" w moich szczeniackich snach mieliśmy być zawsze parą uciekinierów, galopujących na grzbiecie książki, gotowych gnać przed siebie poprzez światy fikcji i marzeń z drugiej ręki."
to nie ja jestem inna, tylko wy wszyscy jesteście tacy sami. dobranoc.