I już sobota powoli się kończy ehh. W sumie nic pożytecznego dzisiaj nie zrobiłam. ;-; Jutro WOŚP. Zaczynamy z Tomkiem o godzinie 12.30 w Polichnie. Trochę bezsens... 6 osób chodzi w Polichnie. Ciekawe czy ktoś coś uzbiera. No zobaczymy. W sumie fajnie, że jestem wolontariuszką i mogę pomóc, ale przez WOŚP nie mogę jechać do Imbira... Wczoraj i dzisiaj GoHa pracowała, jutro może najwcześniej o 11... A ja po 14 mam już wyjazd do Lipek bo zakończenie akcji WOŚP'u. Eh teraz czekać kolejny tydzień aż będę mogła go zobaczyć. Jak ja dam rade ;-; Jak dostałam legitymację wolontariusza WOŚP'u wpadłam na pomysł, żeby zrobić coś w rodzaju zbiórki, ale potem przeznaczyć te pieniądze na jakieś schronisko dla koni, czy coś.. Żeby im pomóc c: No, ale.. U nas w szkole, z racji że to bardzo mała szkoła i osoby są jakie są, bardzo mało pieniędzy by się zebrało, co by praktycznie koniom nie pomogło. Żeby móc zbierać po miastach, wsiach, trzeba mieć pozwolenie z Warszawy, co szkole nie będzie się chciało organizować. Jest jeszcze możliwość, aby współpracować ze szkołą w Lipkach i ze szkołami w Gorzowie. Tyle, że z tym jest "za dużo roboty" i wątpię by nauczycielom chciało się coś takiego organizować, bo dla większości są to "tylko zwierzęta". No a tylko tyle, jako 15-letnia dziewczyna mogę zrobić. Czyli wychodzi na to, że tak naprawdę nie mogę zrobić nic. Co bardzo mnie dołuje... Bo chciałabym chociaż jakoś w najmniejszym stopniu im pomóc. Czekam tylko na ten moment aż będę dorosła i będę mogła im pomóc. Będę zarabiać i zamiast przeznaczać to na jakieś przyjemności dla siebie, czy też na papierosy i alkohol czy inne bezużyteczne rzeczy będę z całych sił wspierać różne organizacje. Taki bynajmniej mam zamiar. Ale do tego jeszcze tak daleko... To takie frustrujące ;-;