I po weselu. Było świetnie! Moimi jedynymi towarzyszami do tańca był mój tata i starszy o 11 lat brat cioteczny Łukasz. :D
Od 16 do 3 nad ranem chodziłam/tańczyłam/biegałam w 9-centymetrowych obcasach. Nie wiem, jak mi się udało wytrzymać... xD
I wygrałam jedną z weselnych zabaw. W sumie to jedyną, więc JESTĘ MISZCZĘ.
I musiałam się zajmować jedną z córek mojego brata ciotecznego (ale nie tego mojego towarzysza tańca).
Bo mam trzech braci ciotecznych: pierwszy, najstarszy ma dwie córeczki, środkowy właśnie brał ślub, a najmłodszy to ten 11 lat starszy, mój ulubiony. :3
Ale około drugiej jaja odwalaliśmy z Łukaszem. xD On był już trochę podpity, ja też miałam niewielką ilość alkoholu we krwi. I darliśmy się ciągle, śmialiśmy, wydurnialiśmy. Raz zabrał mi okulary, dał swoje i uciekł. xD
Jak dostanę zdjęcia, to na pewno jakieś wstawię.
Jeszcze Łukasz kazał mi robić jego aparatem zdjęcia. I całkiem fajnie wyszły. :D
A na zdjęciu wyżej jestem z gitarą, którą oddał mi Łukasz. :3
A teraz piszę rozprawkę i słucham Phedory. :D