Byłem małym chłopcem naiwnym..
Serce i ciało poznały blizny..
Byłem skurwielem, stałem się zimny..
Permanentnie zdradzałem dziewczyny..
Czyjeś emocje i uczucia deptałem.
Robiłem sobie z nich kpiny.
Wpadłem w złe towarzystwo, chlałem i ćpałem.
Byłem pewien siebie jak nigdy.
Stałem przed tłumem, oni krzyczeli moje imię.
Myślałem, że to nigdy nie minie.
Upadłem i wstałem nieraz.
Chwilę dobrym synem, człowiekiem..
I myślałem - to minie, bo poznałem kobietę, która jest lekiem..
Chyba zapalę, choć rzuciłem to przecież..