Praktycznie codziennie spotykam się z innym kolesiem. Zapętlam się. Mylę. Dla nikogo nie jestem na 100%. Może nigdy nie będę?
A może tracę mój (i tak bezwartościowy) czas zamiast spędzić go z kimś kto mnie potrzebuje i chce mnie poznać, słuchać?
Kurva, co ja gadam... Nikt mnie nie potrzebuje...