gdy myślisz, ze wszystko zmierza ku dobremu, wszystko się sypie i jest gorzej... coraz gorzej... ludzie na którym ci zależy odwracają się. pokazują ci srodkowy palec i mówią - to koniec, sam tak chciałeś, twoja wina... osoba dla której jesteś w stanie zrobić wszystko ucieka i zostawia cię twierdzac, ze to wszystko to chyba jedna wielka pomyłka... to koniec.
nie mogąc zasnać około 4 nad ranem uświadomiłem sobie, że świat to jedna wielka iluzja. nie ma prawdziwych i oddanych ludzi. wszystko wokó nas jest fałszywe i dwulicowe. wszystko to kłamstwo. nic nie jest prawdziwe. chwila radosci i szczęścia to tak na prawdę poczatek trudności i walki o każdy dzień. dlaczego nic nie idzie zgodnie z moim planem, co? dlaczego?!
ale nie poddam się, dopnę swego i będę szcześliwy... tylko jeszcze nie wiem z kim i kiedy...