wylewam się po fragmentach, bo brakuje mi, znów. wiesz, zapominanie powinno być podstawową funkcją życiową, niezależną od naszej woli. chyba za dużo czasu na rozumowanie, na wspominanie. mamy jesień, która znowu wszystko stawia przed oczami. to mój czas na pamiętanie każdej poprzedniej pory i tak krok po kroku zawsze natrafiam i na ten październik, który mi tyle zabrał, a ja dałam mu w zamian ocean łez, w którym sama topiłam się wieki. to właśnie aspekt, który ogranicza myśli, to przejaw, który ma bardzo dużo pretensji i nadal nie pozwala sobie przetłumaczyć. totalnie pomieszałam zmysły, nie umiem odbierać faktyczności w stereotypowym wymiarze, nie podlegam. mimo tego, że kruszę się przez sam fakt, że mój wymiar jest wyalienowany na jesieni, że totalnie gubi się w liściach, naprawdę się rozpadam na milion kawałków, chociaż zawsze potem bywam najsilniejszym człowiekiem świata. wracaj do mnie każdego dnia i pozwalaj uzależniać się od siebie, od nikogo innego. jeszcze wiedź, że to nie jest tak, że próbuję Cię zastąpić... ja po prostu bardzo ostatnio lubię ramiona. bardzo brakuje mi dawnych chwil, które obejmowały mnie w odpowiednich momentach. szukam równie pewnych i spontanicznych, bo tak bardzo to było normalne, tak adekwatne do potrzeb, a nagle zniknęło. chociaż powiem Ci po cichu, że ludzie nie widzą, kiedy ich bycie bywa ważne, nie potrafią po prostu oddawać się próżni i wysyłać tam miliona pytań. a wierz mi, że tym razem daje szansy, pozwalam wkraczać do centrum, które zna moje uczucia, chociaż to takie niedorzeczne, przynajmniej takie bywało. i zrozum mnie, ja naprawdę wieczorami strasznie potrzebuję ciepła i wsparcia, bo wiesz, zaraz minie rok, kolejny, a ja po raz tysiączny uświadamiam sobie, że znowu za późno na moje docenianie.
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika nawajka.