Jutro wtorek, później środa, a jak środa minie, tydzień zginie. Do końca tygodnia warsztaty filmowe, więc generalnie da się znieść. :)
Dzisiaj zastanawiałam się nad tym co czują ludzie na samym końcu, kiedy umierają.. Może to się zdawać dziwne, ale to jest naprawdę bardzo ciekawe. Ktoś kto przeżył życie w 100%, chyba może odetchnąć z ulgą i po prostu zasnąć na wieki z uśmiechem na ustach, inni może umierają ze świadomością tego czego nie zdążyli zrobić, czemu zawinili, a to chyba jest najgorsze. Może jeszcze nie mogę powiedzieć, że jestem spełniona, że moje życie jest takie jak powinno być i tu i teraz mogę umierać, wcale tak nie jest. Jakkolwiek, bo może nie dokładnie, ale trzeba zaplanować swoje życie i trzymać się tego zarysu wspaniałego życia, wspaniałego przeżycia życia, to będzie bardziej właściwe, ja powoli i chyba dosyć skupulatnie planuje życie, teraz robię to częściej i mam nadzieję, że poprzez wspaniałą drogę dojdę do końca szczęśliwa, spełniona i zadowolona z tego co było.