Lata 1990-1993
Był to wiadomy okres rozwoju świeżego i nowego na mapie South Central gangu pod wodzą Mas Chingona. Wszystko wydawało się na pozór spokojne, ponieważ dzielnica odżywała dopiero po zmroku, kiedy dochodziło do krwawych starć, w wyniku rywalizacji o władzę na Las Colinas. Głównymi rywalami Nortenos był set Brown Pride, na terenach północnego Jefferson, zwanego przez nich samych Befferson, a dokładnie rządzących na Plaza De Rosa w okolicach hotelu. Na objęciu kontroli nad Las Colinas potrzebowano pokaźnej ilości broni i amunicji, którą miał za zadanie organizować Ernesto Rapido Terres wraz ze swoimi ludźmi od Italo-amerykanów. Wymiany handlowe w dokach lub na obrzeżach miasta stawały się co raz to częstsze. 23 listopada, 1992 roku miał miejsce tragiczny wypadek w opuszczonym zakładzie, w dokach Los Santos. W strzelaninie, według rozpoznania Los Santos Police zginęło dziewięć osób, w tym pięcioro Latynosów oraz czworo Italo-amerykanów.
Całe zajście miało miejsce po godzinie dwudziestej czwartej, wnętrze opuszczonego zakładu rozświetlały już słabo świecące żarówki, Rapido z około sześcioma żołnierzami, uzbrojonymi w karabiny maszynowe AK, lub też lekkie Mac10 mijając wielkie, puste drewniane pudła, zafajdane w pajęczynach dotarł do miejsca spotkania. Naprzeciw jego stał m. in. Ralph Quack-Quack Bergamasco oraz Angelo Monterastelli. Po wymianie spojrzeń, Quack rozpoczął rozmowę:
- Ouuh. Tylko was tyle, co? W ogóle wykurwiście pięknie, że tym razem się nie spóźniliście, w końcu mnie wkurwicie i będę musiał&
Ernesto przerwał monolog, wtrącając swoje zdanie.
- Ait, stul już pysk, nie? Szczerze to gówno możesz nam zrobić, nawet nas nie tkniesz, bo zabraknie ci forsy na dolę dla góry, nie? Tak więc - przerwał , wskazując na jednego z Latynosów z czerwoną bandaną obwiniętą wokół głowy, po czym dodał - tu macie pierdoloną forsę, on ją trzyma" zaczaiłeś? Pokaż swój towar, a walizka zmieni swojego właściciela.
Italo-amerykanie, nie odezwali się już żadnym słowem do Rapido, mówiąc to dosłownie Angelo odwrócił się na pięcie i otworzył tylny garaż, dla pojazdów dostawczych, po paru sekundach do pomieszczenia wjechała na oko trzy i pół tonowa, typowa ciężarówka, do transportu mięsa i innych produktów. Zza kierownicy i miejsca pasażera wyszło dwóch, przebranych wyglądających dość podejrzanie typów. Jeden z nich podszedł do tylnych drzwi, przekręcił przy ich dole kluczyk i podniósł do góry, coś jak w garażu. Momentalnie odskoczył wraz z drugim w lewo i w prawo, początkowy wstrząs tego zachowania każdego z obecnych nie mógł przewidzieć ani zrozumieć tego posunięcia. Jednak po chwili z przyczepy wyskoczyło może ze siedmiu funkcjonariuszy z jednostki antyterrorystycznej. Zanim doszło do ucieczek i strzałów można było usłyszeć odgłosy klnącego Italo-Amerykanina. Rapido kazał chwycić za broń tym, którzy jeszcze trzymali się na nogach, było ich może ze trzech-czterech. On sam był już ranny w jedną rękę lecz ciągle strzelał z ostatnio magazynku w Glocku. Ktoś po chwili uderzył go kolbą dłoni i film się urwał. Dwa dni później obudził się w szpitalu, w centrum miasta, po czym został przetransportowany do Stanowego więzienia w Los Santos, gdzie otrzymał wyrok iluś tam lat za nielegalne posiadanie broni oraz używanie jej. Do dzisiaj nie wiadomo czy komukolwiek udało się uciec. W gazetach oraz później w Internecie krążyły miejskie legendy na temat strzelaniny, m. in. że za zorganizowaniem spotkania w miejscu i wezwania oddziału antyterrorystycznego stał Ralph Stillitano, dla którego Bergamasco stawał się co raz mniej opłacalny i będący podejrzany o współpracę z FBI oraz Mas Chingon, który zamierzał dzięki temu zlikwidować swojego kapitana, by obarczyć za to winą Brown Pride oraz osobiście przejąć kontrolę nad handlem bronią. Dowodem na to miały być zeznania po ujawnieniu się tych plotek jednego z pracowników baru na Jefferson, w okolicach Skate Parku i szpitala. Według którego doszło do spotkania Ralpha Stillitano, Quarto Martineza oraz funkcjonariusza jednostki C.R.A.S.H Davisa Mercera dzień przed akcją. Jednak sprawa była tuszowana, zeznania oddalono po przesłuchaniu wymienionych osób, samemu oddaleniu tych podejrzeń mogło świadczyć to, że wplątany miał być w to funkcjonariusz Los Santos, dlatego też nie pozwolono na ukazanie Stróży prawa Los Santos w świetle korupcji, nieskuteczności i kolaboracji z organizacjami przestępczymi.
Sama sprawa rzeczywiście spowodowała obarczenie winą gangu z Plaza De Rosa. Dzielnicową propagandę wspomagał sam Chingon, który organizował broń, dostarczaną po dziwnie - tym razem tańszej cenie od Ralpha Stillitano. Forsę na te inwestycje zdobywał z rozwijającego się handlu narkotykami na East Los Angeles głównie na East Beach, gdzie tamte rejony przechodziły latynizację. Dlatego też stosownym było wypuszczenie tam swoich dilerów, ponieważ po drugiej stronie, na South Park oraz Grape Street nie było czego szukać głównie dlatego, że działał tam silny, afro-amerykański gang, reprezentujący purpurę West Side Purple, którego tak zwanym Oryginalnym czyli bossem był niejaki Clark Smoke C Walker. Te same cele zbliżyły Latynosów oraz czarnych do jego osiągnięcia...[...]