Nathaniel Rainer - Bezbarwny
Ja bez Ciebie tracę na kolorze,
się rozmywam w moim gładkim wzorze.
Spływają barwy rzekami niesione,
nakarmić światy odcieni spragnione.
A ja pozostaje tu sam, bezbarwny,
mój żywot staje się pusty i marny.
Jestem Twoją kalką,
co odbija znak łabędzich piór.
Jestem Twoją lalką,
posłuszny, gdy pociągasz za sznur.
Jestem Twoim płótnem,
zlej mnie odczuciami.
Jestem Twoim światem,
pozostańmy tacy sami.
Ozdób mnie czerwienią swojej własnej krwi,
i pomarańczą co w słońcu się skrzy.
Oblej mnie żółcią z wątroby,
zielenią mnie obrzuć choroby.
Błękitem nieba mnie zamaluj,
granatem duszy mnie wytuszuj.
Fioletem kwiatów polnych mnie posyp.
A ja wciąż będę czuć niedosyt.
Czernią źrenic mnie ukłuj,
brązem włosów mnie przekłuj,
bielą kości mnie skrusz,
szary kurz... jego też na mnie złóż.
Leżę otulony w miliony warstw barw
i patrzę na moje marzenia.
Gdy nałożysz tysiące litrów farb,
nie zabijesz mojego stęsknienia.