Zostaw mnie w spokoju. Proszę, nie zostawiaj mnie.
Potrzebuję Cię. Nie potrzebuję Cię.
Brzydzisz mnie. Podniecasz mnie.
A oto i moje ciało, wycenione i wystawione na sprzedaż.
Za chwilę rozpocznie się licytacja, stresuję się.
Przecież nie chcę się pozbywać swojej własnej czystości.
Nie oddam Ci mojego grzechu, nie oddam Ci mojej cnoty.
Nawet bólem własnym się z Tobą nie podzielę.
Czy to egoizm dosięgnął zenitu?
Oddychaj mnie! Tak bardzo chcę by mną ktoś oddychał.
Chcę wniknąć do środka i siać spusztoszenie.
Wykorzystywać, niszczyć, bawić się, tworzyć...
Poczuj dotyk opuszków moich palców wewnątrz płuc.
Słyszysz jak skrobię paznokciami w żebra?
Jak dłoń przystawiam do błony opłucnej?
Oddychaj mnie!
Spijaj z warg słodki uśmieszek doprawiony goryczą.
Niech moja uległość Cię zmanipuluje.
Jak posłuszne kocię, tulę się i mruczę, i puszę...
Perswazja perwersji niech mnie oswoi.
Cierpię, niech ból się nie boi.