yurayurayura Ach i znów to samo. Chcę skończyć temat - Ty dalej ciągniesz, a później stwierdzasz, że nie umiem bronić własnego zdania, a także pokazujesz luki w swej tolerancji. Mówisz, że chcesz poznać zdanie innych, a jednak stwierdzasz, że upewniasz się, że to Ty masz rację. Zablokowałaś się i właśnie nie wpuszczasz do siebie opinii innych. Ja mam swoje zdanie, Ty swoje, więc to chyba już koniec.
yurayurayura Skoro ta rozmowa Cię nuży, to nie rozumiem dlaczego ją jeszcze ciągniesz. Powinna zostać zamknięta już na początku, kiedy zostało wyrażone zdanie obu stron. Jak już powiedziałaś, każdy ma swoje życie, zrobi z nim, co zechce. Ja wierzę, Ty nie i po kłopocie.
yurayurayura Wiara rzeczywiście nic nie ma wspólnego ze spostrzegawczością. Jeśli wierzę, to wierzę, a nie doszukuję się dziury w całym. Ja szukam, nie zamierzam iść ślepo we wskazanym mi kierunku, nigdy nie byłam konformistką, zawsze musiałam się czymś wybić. Dlatego nie należę do żadnej konkretnej subkultury, słucham różnej muzyki, a w religii idę po swojemu, wszystko interpretując wedle własnych spostrzeżeń. Co do duszy, to wolę nawet nie zahaczać o ten wątek. Jest zbyt obszerny, a temat i mnie zaczyna nudzić. Biblia nie wskazuje konkretnego końca świata. Mówi, że nastanie. Infantylne przykłady? Podałam Ci jedynie to, co inni wskazali, co jest prawdziwe, można było tego dotknąć, zobaczyć. Przecież są zdjęcia, raporty. Wierzysz, że na prawdę wybuchł wulkan na Islandii? A byłaś tam, dotykałaś go? Nie rzucam famami, przemianami wody w wino i rozstąpionym morzem.