photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 MAJA 2014

...

     Nie mogłam znieść tej ciszy, przez którą przeplatały się jedynie regularne pikania maszyn stojących obok szpitalnego łóżka mojego przyjaciela. Nie spałam już od trzech dni. Wyglądałam jak wrak człowieka, ale czekałam. Aż Milan się obudzi. Był w śpiączce. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że to nie stan przejściowy, tylko jego przyszłość, która może doprowadzić do śmierci. Takie były prognozy lekarzy.

     Siedziałam obok niego wpatrzona w bladą twarz. Kolejny raz myślałam, co by było gdyby. Do oczu znów zaczęły napływać mi łzy, których i tak nie mogłam powstrzymać. Nie wiedziałam, co mogłam zrobić. Prawda była taka, że nic nie mogłam. Jedynie przyglądać się jak jego serce bije coraz słabiej, a całe ciało jakby z minuty na minutę było wysysane z ducha.

     Trzymałam jego dłoń, coraz chłodniejszą. Puls był niemal nie wyczuwalny- tak samo jak oddech. Nigdy w życiu nie czułam się gorzej. Jedna z najważniejszych osób w moim życiu właśnie odchodziła. Czułam to, choć nadal miałam nadzieję, że w pewnym momencie on otworzy oczy, uśmiechnie się do mnie i wszystko będzie dobrze, tak jak dawniej. Wrócimy do domu i będziemy lenić się na łóżku przy filmach klasy B.

     Po raz kolejny zaczęłam błagać Boga, żeby nie zabierał mi Milana. Wiedziałam, że wszystko jest w Jego rękach. On wiedział, co będzie lepsze, mimo że nie zawsze rozumiałam dlaczego musi być tak, a nie inaczej. Nagle maszyny stojące po mojej lewej zaczęły głośno piszczeć. Zdezorientowana zawołałam lekarza. Jacyś ludzie wyprowadzili mnie na korytarz. Osunęłam się na podłogę. Nie zauważyłam nawet, kiedy zaczęłam zanosić się płaczem.

- Zo, zo! Zoya... Spokojnie. Chodź tu- Elias przygarnął mnie do siebie- Już jestem.

 

     Ja i Milan byliśmy do siebie idealnie dopasowani. Inni, ale tacy sami. Dogadywaliśmy się doskonale i nigdy nie było nam za dużo wspólnego towarzystwa. Odkąd przeprowadził się w moje okolice, pod pretekstem dobrego liceum, spędzaliśmy ze sobą większość czasu. Często też spotykaliśmy się z Eliasem, ale on był zajęty swoją dziewczyną. Moi dwaj najlepsi przyjaciele. Nie wyobrażałam sobie bez nich życia. Jednak w pewne wakacje Elias przeprowadził się i nie bywał w mieście za często. Kontakt jednak się nie urwał. Od tamtej chwili praktycznie cały wolny czas spędzałam z Milanem.

     Pewnego sobotniego wieczoru siedzieliśmy przed telewizorem. Nie było nic ciekawego, Milan przeskakiwał z kanału na kanał nie zainteresowany żadnym programem. Po pięciu minutach zdenerwowałam się i wyrwałam mu pilota z dłoni.

- Jesteś jak mój ojciec! Nie dotykasz więcej pilota!- mój tata zawsze gdy wracał z pracy jadł obiad i siadał przed telewizorem na swoim ulubionym miejscu w rogu kanapy. Potem odbierał przyrząd władzy, zazwyczaj mojemu bratu i zaczynał skakać po programach, szukając czegoś, co mogłoby go zainteresować. Ja i mama tego nienawidziłyśmy. Gdy zatrzymał się na chwilę na którymś kanale, a ja i moja rodzicielka się wciągnęłyśmy, on w najmniej oczekiwanym momencie zaczynał dalej biegać po kanałach.

- Oj o co ci chodzi? Szukałem czegoś ciekawego.

- To teraz ja poszukam! 

     Przeskoczyłam trzy kanały i zatrzymałam się na jednym z odcinków Dr. Housea. Chłopak chciał go obejrzeć więc odłożyłam pilota. Po chwili jednak pożałowałam decyzji, bo były to najsmutniejsze odcinki sezonu. House nie jest w najlepszym stanie, a Amber umiera. Wiedziałam, że na koniec się rozpłaczę, mimo że oglądałam ten odcinek nie raz.

     Gdy zobaczyłam jak wszyscy żegnają się z Amber nie wytrzymałam. Milan spojrzał na mnie i przysunął się na kanapie. Położył głowę na moim ramieniu i szepnął Nie rycz. Uspokoiłam się i pociągnęłam nosem. Jednak kolejna scena rozbroiła mnie całkowicie. House siedział w białym, wyimaginowanym autobusie z Amber. Ona umarła. Wybierała się w podróż do lepszego świata. Zapytał, czy on też nie żyje. Kobieta odpowiedziała, że jeszcze nie. Kazała mu wysiąść, ale on nie chciał. Tu mnie nie boli- powiedział, a ja znów zaniosłam się płaczem. Milan mnie przytulił, a House wysiadł z pojazdu.

- A ty byś wysiadł?- zapytałam przyjaciela przytulając się do niego.

- Nie wiem. Łatwiej byłoby jechać dalej.

- Ja tak. Jeżeli ktoś by na mnie czekał, wysiadłabym.

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem

- To zastanów się i mi odpowiedz- spojrzałam na chłopaka- Czy na tą chwilę być wysiadł.

- Na tą chwilę.. chyba bym wysiadł- odparł po chwili.

- Co o tym przesądziło?

- Ty. Nie chciałbym cię zostawić

 

     Minął miesiąc odkąd padła ta, w pewnym sensie, obietnica. Czy coś się zmieniło? Czy teraz chciał mnie zostawić? Wolał jechać dalej? Nie chciałam w to wierzyć, nawet myśleć o tym, ale nie umiałam inaczej. Te myśli same wpływały do mojej głowy i rozlewały się po całym umyśle siejąc strach i spustoszenie. Otworzyłam oczy. Leżałam zapłakana na ramieniu Eliasa. Nie spał. Nie budził mnie. Trzymał mnie tylko za rękę i śpiewał coś po cichu. 

- Przyjechałeś - szepnęłam.

- Tak szybko jak mogłem. Przepraszam, że nie wcześniej, ale dlaczego się do mnie nie odezwałaś?

- Nie wiem, myślę tylko o nim.

- Wiem, rozumiem. Ale już jestem.

- Gdzie on jest?- szepnęłam.

- Tam gdzie od kilku dni-odparł smutno.

- Mogę do niego iść?

- Wydaje mi się, że tak- zaczęłam wstawać- Chcesz żebym poszedł z tobą?

- Nie, dam sobie radę- spojrzałam na niego. Miał tak smutne oczy.

     Weszłam na salę. Milan leżał w tym samym miejscu, w tym samym łóżku z tą samą, bladą twarzą, lecz była jedna różnica. Obok łóżka stało więcej maszyn, a z ciała chłopaka wypełzało dwa razy więcej przewodów niż gdy widziałam go poprzednio. Po policzkach po raz setny tego dnia popłynęły łzy. Usiadłam obok niego i otarłam twarz grzbietem dłoni.

- Cześć słońce. Wiesz, tęsknię za tobą- wzięłam go za rękę- Chyba nie czujesz się za dobrze. Ja w sumie też. Wiesz- pociągnęłam nosem- Niedawno powiedziałeś mi, że gdybyś -znów płacz- gdybyś był tam& w autobusie. Wysiadłbyś... Dlaczego... dlaczego kłamałeś?- schowałam twarz w białej pościeli- Dlaczego?

     Milan ścisnął moją rękę. Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. Uśmiechnął się do mnie słabo i znów ścisnął dłoń. Otworzyłam usta żeby zawołać lekarza, ale on pokręcił głową. Podniósł słabą dłoń i dotknął mojego policzka ocierając spływającą łzę.

- Zaczekam na ciebie- wyszeptał z trudem- Ale ty jeszcze nie wsiadasz.

- Milan...- pokręcił głową i znów się uśmiechnął.

- Kocham Cię Zoya.

     Jego dłoń opadła, oczy zamknęły się, a maszyny wydały jeden, ciągły dźwięk dławiący całą nadzieję. Wiedziałam, że mnie nie zostawił. Że na mnie czeka. Że kocha. Podniosłam jego dłoń do swojego policzka i uśmiechnęłam się przez łzy.

- Ja ciebie też kocham.

     Wyszłam na korytarz. Ostre światło. Elias wstający z miejsca. Rodzice Milana. Lekarze. Pielęgniarki. Wszyscy biegną. Gdzie się śpieszą? Co się stało? Coś złego. Mgła przed oczami. Nie mogłam stać. Zaczęłam upadać gdy Elias mnie złapał. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.

- Nie będzie musiał czekać- szepnęłam.

 

    Zamknęłam oczy.

Komentarze

cytatiopis4you witam i zapraszam Cię serdecznie do nowego wpisu na moim blogu. ;) może znajdziesz coś dla siebie. ;) pozdrawiam. ;*
03/05/2014 20:29:26

Informacje o nafaross


Inni zdjęcia: Peru Krzyż Kondorów zzachmur;) vullgarisKolorowy zawrót głowy judgafKSIĘŻYC sierp 6% i planeta WENUS xavekittyxWakacje juliettka79Na trampolinie nacka89cwaPrzy sobocie po robocie :) halinam2025.07.19 photographymagicschodki elmar;) virgo123