Roztańczona noc ;D

Zacznę od samego początku.

Jak tylko wstałam w sobotę, musiałam umyć włosy. xD Ok. 10.00 poszłyśmy na zakupy po buty. Jej, tyle się nachodziłyśmy. Ostatecznie kupiłyśmy czarne ze srebrnymi "diamencikami" na niewielkiej szpilce. W domu przygotowania, tzn. włosy, makijaż, ubiór itp. Gdy już wreszcie wszyscy się wyszykowaliśmy, o godz. 15.45 wyjechaliśmy z Puław. Ślub był w Woli Gułowskiej. Na zdjęciu kościół (Sanktuarium Maryjne). Poczekaliśmy troszkę i o 17.00 zaczął się ślub. Oczywiście para młoda ślicznie. ;) Ale ten kościół jest taki świetny, zarówno zewnątrz, jak i wewnątrz. Po ślubie pojechaliśmy naturalnie na wesele w Adamowie. I tam taki wielki budynek! Śliczny! A na dworze piękny 'dworek'. Śliczna trawa, chodnik, nawet huśtawki-ławki. A oprócz tego wiszące kiełbasy i jakiś tam alkohol. No i tak czekaliśmy jakiś czas na parę młodą. W końcu przyjechali pięknie przystrojonym samochodem ok. godz. 19.00. Wchodzimy, a w środku boska podłoga, czerwone kanapy i śliczne schody. Wesele było na piętrze, gdzie stały ślicznie przystrojone słupy xD i w ogóle wszystko extra. No i na początku się tłoczyliśmy trochę. Pózniej usiedliśmy do stołów i wżeraliśmy i piliśmy xD. Zaczęło się tak w ogóle od śpiewania z tysiąć razy "Sto lat". No i tak przez jakiś czas siedzieliśmy, pózniej orkiestra zaprosiła na parkiet młodą parę no i zaczęły się tańce. Śmiesznie było ;P. Pózniej przerwa. Żarcie i picie. Tańce. Przerwa. Żarcie i picie. Tańce. Itd. Nawet dobre jedzenie było xD. O północy były oczepiny. Normalnie tak śmiesznie! Historyjka ze szczęśliwą rodzinką, która biegała wokół krzeseł. Zawody przedstawiające wymyślone życie, jak jeden spadł z krzesła. xD Karmienie dużych dzidziusiów. xD Świetne. No i tak trwały te oczepiny gdzieś do 1.00. Ok. 2.00 kazali nam wyjść na dwór lub na balkon na jakąś tam niespodziankę. Wszyscy myśleli na początku, że to będzie pokaz fajerwerków (jeśli tak się odmienia ;P). Więc pchali się na balkony. A ja (na szczęście) chciałam iść na dół. I byli tam jacyś ludzie zapalający ogień na chodniku. Nie bardzo wiedzieliśmy, po co. :P No i potem, gdy już zapalili, wyszło trzech kolesi, przedstawili się, że są jakimś tam zespołem i... zioneli ogniem. Pokaz tańca z ogniem. Niesamowite. Najlepszy był finał. To była chyba największa atrakcja całego wesela. Normalnie jak blizniaki na SUMACH w ZF xD. No i jakoś tak szybko zleciało. Do góra 3.00 było fajnie. Pózniej już ludzie się rozeszli, byliśmy zmęczeni itp. Wyjechaliśmy o świcie. W domu byliśmy o ok. 6.00. Chwilami było nudno, ale mi się podobało . Po prostu profeska xD. A no i muzyka nie była typowo weselna. Normalna, nie jakaś tam strasznie biesiadna, ale taka też była xD. No i jeszcze zdjęcie było pamiątkowe xD. A żeby wszyscy wyszli uśmiechnięci, przewodniczący powiedział, żebyśmy wszyscy wykrzyknęli: "Kapela jest do dupy!" Niezłe hasło xD.

A dzisiaj wstałam ok. 14.00 xD. Ale i tak niewiele spałam, tylko 7 godzin. No i dzisiaj taki dzień pomylony był. Śniadanie o godz. 14.30, obiad o godz. 18.00, kolacji wcale ;P.

Dobra, kończę. Niedługo mi miejsca zabraknie na pisanie :P. Pa!

Zmieniam teorię o ślubach i weselach ;P.