Cześć!
Mam na imię... Albo powiedzmy, że tego imienia nie mam. Jestem Myślnik. Miło mi Cię poznać. : )
Głupi pseudonim - no wiem. Ale kojarzy mi się z tematem tego bloga - myślami. I wpadł mi bardzo szybko do głowy, zadziwiająco szybko. Wpadł i został.
Po co tu jestem i co mam zamiar robić?
Od kiedy pamiętam, pisałam pamiętnik. Uwielbiałam to - taka wieczorna rutyna. Boże, jakbyście widzieli te wszystkie wpisy, haha. Kto wie, może kiedyś jakieś tutaj udostępnię. Tak o, żebyście też mieli się z czego pośmiać : D
Do rzeczy! Po skończeniu osiemnastu lat, stwierdziłam, że jestem już za ,,duża" na zwierzanie się w zeszycie. Napisałam piękne, obszerne podsumowanie i koniec. Teraz, gdy dzieje się coś ważnego w moim życiu, brakuje mi tych kilku kartek do zapisania. I oto jestem tu!
Doszłam do wniosku, że moje przemyślenia nie są już tak dziecinne i dałoby się nawet o nich podyskutować! Więc jeśli coś by Wam się spodobało, albo lepiej - z czym byście się nie zgodzili - piszcie! Będę czekać z wielką nadzieją na możliwość rozmowy z Wami. : )
A i tak - wszystko wyjdzie w praniu.
Obrazek cudowny, w pełni odzwieciedla mnie (tak, hipopotama w garniaku też trochę przypominam :D).
Podobno jestem na początku swojego życia, mam dwadzieścia lat i niby wszystko dopiero zaczynam.
Dzisiaj rzuciłam pracę. No, może nie tak do końca rzuciłam - do września muszę się jeszcze tam pomęczyć.
Wiecie, miałam w niej możliwość awansu. Nie motywowały mnie pieniądze, bo zmiana w pensji byłaby niewielka... Idąc wyżej, byłabym za to odpowiedzialna za bardzo dużo spraw i musiałabym posiąść sporą wiedzę. Tak naprawdę, chciałam tylko być lepsza. Chciałam mieć lepszy start, bardziej wartościowe CV. Zapomniałam o tym, że od początku wkurzało mnie w tej pracy, prawie wszystko. I tu się rodzi pytanie - co jest ważniejsze: awans mimo wszystko, czy chęć wstawania do pracy, a nie do roboty?
Będzie trudno... Najbardziej boję się tych chwil, gdy w głowie będzie się przewijało: a co by było, gdyby...?
Teraz już nie ma odwrotu. Marzę, aby te dwadzieścia dni minęło mi, jak jeden. Muszę zmienić otoczenie i zapomnieć o tym, z czego zrezygnowałam.
Wybory bywają trudne, ale zmiany są dobre. : ) A jeśli nie, to chcę chociaż wierzyć w to, że podjęłam odpowiednią decyzję.
Miło coś tak tworzyć od nowa. Pusta strona i reżyserskie cięcie!