Dobry wieczór.
Jestem zawiedzina tym jak ludzie grają na ludzkich uczuciach ,na ich współczuciu i wyciąganiu pozytywniej energii.
Wczorajsza sytuacja w sumie dała mi nie co do myślenia ,a z drugiej strony pokazała mi jak bardzo krucha jestem na krzywdę innych osób ,czy takie złe że chce się dobrze dla kogoś i wyciąga bezinteresownie ręce by ktoś poczuł się lepiej ?
Jakiś czas temu odezwała się do mnie stara znajoma z miasta w którym mieszkałam z partnerem taka wspólna hm znajoma, która ma dziwną sytuacje z facetem którym jest ,a jednocześnie która upada na zdrowiu psychicznym. Obecnie dzieli nas ok 500 km więc bez zastanowienia się ,zaproponowałam jej ,żeby się spakowała i przyjechała,że ogarnie jej się tu pracę i lokum,a ona poczuje się lepiej by móc zacząć wszystko od początku, według tego co pisała przez faceta nawet rodzina się nie chce wtrącać w ich relacje i że została z wszystkim sama. I wiedzie co ? Gdy tylko uzgodnilam wszystko z partnerem na jej prośbę , ona nagle przestała się odzywać i całkowicie ignorować. Hm więc jaki sens w tym by pomagać takim osobą,które nawet nie szanują cudzych uczuć,troski dających wsparcie i swój czas? Czy ja jestem jakaś inna czy zwyczajnie stara się robię nie rozumiejąc takiego postępowania ludzi. Wiem ,że sytuacje są różne ,obawy,strach itp czasem robią swoje ,ale prosząc o pomoc ,raczej przyjmuje się każda opcje by poczuć się lepiej Czyż nie?
Pozdrawiam Myslamipisana.
Cytat ściągnięty z Instagrama.