Na wiosnę śmierć się budzi do życia.
A my zamykamy oczy
by więcej nie znalazł nas sen.
Tworzymy najczarniejszą część nocy,
choć jeszcze nie skończył się dzień.
-Lecz jedna śmierć unosi ku niebu ramiona
i na twym martwym przeciąga się ciele.
Z nieświadomości wyrwał ją dźwięk
serca niknącego w przedawkowanym popiele
leków i ulgi westchnienia jęk.
-A druga śmierć została wkrótce uśpiona
przez ludzi w białych ubraniach.
Moja osoba nie potrafi się z tym pogodzić.
Wiem, gdybym mocniej tętnice porozrywała
nie musiałabym znów zaczynać odchodzić.