Wiele zmian czuje, że mnie to wszystko przerastać. Jakiś etap się zamyka, drugi otwiera. Chciałabym niczego nie zmieniać, a przynajmniej relacji z niektórymi ludźmi, ale chyba to jest nieuniknione. Boli bardzo gdy z niektórymi ludźmi po prostu nie potrafię juz rozmawiać. Zdałam sobię sprawę, że tak na prawdę mogę liczyć tylko na siebie.
Owszem spełniło się marzenie, idę na studia na które bardzo chciałam iść. Wiem też, że będzie w uj ciężko, bo tam już są inne priorytety. Moja największa pociecha to Kadrusia, bo widzę jak się dla mnie zmienia. Szykuje się powoli na brązową , w końcu prawko muszę zdać, nawał problemów... ale najbardziej boli to, że jestem w tym sama.
nie potrafię od tak zapomnieć